I cała argumentacja na temat przewagi technologicznej Niemiec jest nawet wiarygodna – ale i tak wszystko rozbija się w pierwszej kolejności o popyt. Skąd on ma pochodzić?
Kapitalizm finansowy zakładał, że wzrost będzie szybki i niemal nieskończony, ale od czasu krachu lat 2007-2009 stopy wzrostu spadły dramatycznie. Rosną tylko nierówności, a one hamują wzrost – zrozumieli to już nawet liberalni ekonomiści, jak choćby Marcel Fratzscher, szef Deutsche Institut für Wirtschaftsforschung, którego ostatnia książka Verteilungskampf – dosłownie „walka o podział” – głosi, że na rosnących nierównościach tracimy wiele miliardów wzrostu PKB. To samo dzieje się w krajach potencjalnych importerów. Krótko mówiąc, nawet jeśli ten skok technologiczny nastąpi, to bez silnej redystrybucji nie uda się wygenerować odpowiedniego popytu.