(Pierwszy tytuł kamienne tablice)
Z inicjatywy kilku kobiet zaistniała, nie uzgodniona z nikim tablica, w miejscu publicznym, w sąsiednim, suwerennym kraju.
-Tu powiesimy krzyż, tu wybudujemy pomnik- miejsce naszych rytualnych zgromadzeń, i tak kawałek po kawałku zawłaszczymy sobie na siłę-mniejszy lub większy obszar przestrzeni publicznej. Krzyż wisi od lat- górą nasi.
Władze publiczne nie reagują na konwentykle na Krakowskim; zdobywamy teren; trzeba się wykazać aktywnością w Brukseli.
-Zrobimy wystawę ze swoim przesłaniem, które w ten sposób stanie się przesłaniem europejskim.
Kwiat PISu -jakie śliczne zadowolone buźki w telewizorze- urządził sobie wystawę, oczywiście nic z nikim nie uzgadniając.
-Mam zamiar wmurować na Krakowskim tablicę z napisem:
"Lech Kaczyński był złym prezydentem".
I niech ktoś spróbuje mi naskoczyć -jest demokracja- mam prawo do swoich poglądów; zrobię to z potrzeby zamanifestowania głębokiego poczucia moralnego, a te jest ważniejsze od liczenia się z demokratycznymi procedurami.
-Dowidziałem się o tym od Zbigniewa Romaszewskiego.
-Od Ryszarda Legutki dowiedziałem się, że krytyka, wyśmiewanie się z prezydenta, gdy był nim Lech Kaczyński, była rzeczą podłą, natomiast nazywanie urzędującego prezydenta zdrajcą, kwestionowanie jego prawa do pełnienia urzędu, podważanie autorytetu głowy państwa jest rzeczą słuszną.
-To co w tym wszystkim jest fatalne, to tworzenie nierzeczywistości, która nie pozwala żyć w rzeczywistości
-bo jest łamaniem wszystkich zasad.
Gdy tylko komuś się coś uwidzi.
Lech wojował z Moskwą zbrojny w moc muchy,
Jarosław wojuje z urzędującym prezydentem mając zero szans na pozbawienie go urzędu w sposób demokratyczny,
ale także na drodze przewrotu.
Czym innym są takie zachowania jak nie rozróbą, dokonywaną w celu zdobywania punktów wyborczych.... i rozbioru państwa.
Rozbioru państwa dokonywanego w sosie patriotycznym.
Kto na tych zachowaniach zyskuje, kto traci!
Gdy teatrem zastępuje się działanie, zmierzające do osiągnięcia pożądanego skutku
-tracą na tym wszyscy.
Na koniec pytanie jak to możliwe, że w sercu demokracji europejskiej
nie pozwolono na demonstracje?
Dlaczego to co jest możliwe w Polsce, w Rosji
( w praworządnym państwie tablica zawieszona bez uzgodnienia z miastem powinna być zdjęta na drugi dzień)
nie jest możliwe w Brukseli.
Jak to możliwe, że nobliwi, nie analfabeci w końcu,
kształceni w myśleniu: Buzek, Legutko
nie widzą, zbyt trudnego (jak się okazuje) dla nich niuansu,
rozróżnienia
- manifestacji w przestrzeni publicznej,
od zawłaszczania przestrzeni publicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz