Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 listopada 2010

Michalski (27/11)

Bałem się o Cezarego gdy zaczynał pisać w Krytyce felietony inne od tego co pisał przedtem. Było to przełomowo lepsze. Lecz gdy wszedł tematem, który wydawał się być złożem wyczerpywalnym mogło to się skończyć nawrotem do poprzedniego.
Z przyjemnością stwierdzam, że nic takiego nie nastąpiło i poziom jego felietonistyki zasilany lewicowym spojrzeniem na prawicową stronę ustabilizował się na dobrym, równym, poziomie.
Z tymi Anglikami i Cameronem to nie taka łatwa sprawa jakby się mogło wydawać.
Big Society wydaje się być poronionym pomysłem, gdy lokalność chce się połączyć
z oszczędzaniem na lokalności na rzecz globalności.
Lecz Anglicy potrafią jak mało który, a może jedyny naród, zdyscyplinować się wobec kryzysu. A to zawsze jakoś pozytywnie owocuje. Zdaje sie, że Cameronowi Anglicy wierzą i dopóki nie przestaną, coś z tego może być. Chociaż kontynuacja mechanizmu materialnego rozwarstwiania społecznego wydaje się być decydująca. Zobaczymy co zwycięży performatywność czy materia.

- John Gray i inni zaczęli dostrzegać,że hasło deregulacji- mniej państwa, w istocie zmienia się w swoje przeciwieństwo i państwo staje się bardziej opresyjne. Czy o to chodziło ideowcom, bo na pewno o to chodziło kapitalistom, aby mieć w reku sprawne narzędzie egzekwowania interesów: Balcerowicz, Thatcher używali państwa jak obucha do przeprowadzania kapitalistycznych reform (uczynienia państwa powolnym interesowi kapitalistycznemu, a nie społecznemu).

Brak komentarzy: