Charyzmatyczny prezydent, niesiony entuzjazmem, postawiony przed koniecznymi wyzwaniami modernizacyjnymi, zderzył się ze ścianą ( to zastanawia nas i czyni tak długowieczną niedolę jak mówił Hamlet w monologu). Zmusza do zastanowienia się nad problemami ustrojowymi.
Stany Zjednoczone nie miały powojennego okresu socjaldemokratycznego.
Elementy socjalistyczne w Stanach, wytropione przez Korwina, nie mają źródła w socjaldemokracji lecz wyrastają tam z ducha demokracji. Państwa Europejskie zostały po wojnie zaszczepione socjaldemokracją(Pytanie na jak długo?). Konstytucja kulturowa Stanów jest kryształowo kapitalistyczna,a elementy socjalistyczne biorą się tam z ducha demokracji, a nie socjaldemokracji (wywodzącej się jednak z marksizmu).
Demokratyczna równość szans tak ważna w demokracji (choćby tak istotny dla niej podatek spadkowy) została w ostatnich latach zaniedbana. Demokracja nie socjaldemokratyczna zaczyna przegrywać z oligarchizujacym się państwem kapitalistycznym.
Państwo kapitalistyczne ukierunkowane wyłącznie na rynek, o zdominowanej przez cele rynkowe( jakże różne od celów demokratycznych) demokracji, staje się niezdolne do działań modernizacyjnych!
Polska dostała od okoliczności wiele szans, z których wiele trwoni.
Myślę, że jedną z takich szans jest stosunkowo niewielki poziom oligarchizacji,
która hamuje w Stanach społeczny rozwój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz