Szukaj na tym blogu

czwartek, 6 kwietnia 2017

Publikacje naukowe....– Co kilka lat musimy się rozliczać z dokonań. uczeni lubią punktozę, rozumieją jej zasady. To beznadziejny system, ale wiadomo, co robić, by się nie narobić i przetrwać.

 Kiedy zbliża się ocena wydziału czy instytutu, każdy naukowiec musi mieć na koncie przynajmniej jedną publikację. Inaczej wpadnie w kategorię N0 i przyniesie swojej jednostce punkty ujemne. .....Przyciśnięty do muru wysyła tekst do drapieżnego czasopisma.
o stypendium na studiach doktoranckich trzeba konkurować co roku. Jeśli miałem 100 punktów i dostałem stypendium, moi koledzy w przyszłym roku postarają się zdobyć 105. Walczę więc o 110. Jeżdżę co miesiąc na konferencje i mielę kotlet, czyli powtarzam to samo, ewentualnie kroję salami, czyli duży wynik badawczy pokazuję we fragmentach. A brutalne jest to, że te konferencje organizują naukowcy.

Nie wstyd mu przed środowiskiem?

– Widzi, jak wygląda system, i potrafi się w nim odnaleźć. Niejeden rektor lub dziekan powiedział mi: „Sam zachęcam podwładnych, by tak robili. 
Wiem, że to nieetyczne, ale od oceny zależy, ile dostaniemy pieniędzy”. 
Rektorzy nie są niemoralni, wadliwy jest system. 
Badacze są zachęcani: publikujcie w „Science”, w „Nature”, dostaniecie dużo punktów. Ale skoro za pięć tekstów u drapieżnika dostanę tyle samo punktów, to po co się wysilać?

Nie ma mechanizmu, który by zniechęcał do takich wyborów?

– W Polsce punkty z kiepskich wydawnictw można wymienić 
na pozytywną ocenę pracowniczą, awans naukowy, habilitację, profesurę. Ale 
gdybym poszedł z nimi do Narodowego Centrum Nauki, usłyszałbym: „Pan nie ma na koncie żadnej porządnej publikacji naukowej!”. W NCN trzeba się pokazać z publikacjami uznawanymi w świecie.

Biorą pieniądze za udział, ale te konferencje nie mają żadnego znaczenia naukowego. Ogłaszają: przyjedź na konferencję, opublikujesz wszystko, drugi artykuł 50 proc. taniej. Jeden po drugim występują prawnik, chemik, fizyk, filozof. Każdy ma 15 minut, nikt z nikim nie dyskutuje. Pytam doktoranta: na pewno chcesz mieć to w Biorą pieniądze za udział, ale te konferencje nie mają żadnego znaczenia naukowego. Ogłaszają: przyjedź na konferencję, opublikujesz wszystko, drugi artykuł 50 proc. taniej. Jeden po drugim występują prawnik, chemik, fizyk, filozof. Każdy ma 15 minut, nikt z nikim nie dyskutuje. Pytam doktoranta: na pewno chcesz mieć to w CV?

Brak komentarzy: