Szukaj na tym blogu

sobota, 1 kwietnia 2017

MATTHEW KIELANOWSKI We wschodniej i północnej Anglii wręcz zalaliśmy małe miejscowości.

Małe miasteczko, od stuleci mieszkańców jest nie więcej niż pięciuset – i nagle przyjeżdża pięciuset Polaków. Niech pan wejdzie w skórę takiego Anglika i wyobrazi sobie tę zmianę: zablokowana szkoła, kolejki do lekarza, brak miejsc u dentysty. A do tego większość tych Polaków jest bez kwalifikacji. Wykonują proste prace, nie uczą się języka, bo nie potrzebują. Mają swoje sklepy, swoje restauracje, swoją telewizję. Nie wsiąkają w otoczenie. Zdarza się, że żądają w szkole nauczania po polsku. Do tego Anglicy z wieloletnią tradycją związkową pilnują godnej pensji, a przybysze pracują za grosze i w rezultacie spadają pensje wszystkich.

Brak komentarzy: