Szukaj na tym blogu

środa, 23 grudnia 2015

Taki jest ten świat. Są chętni? Proszę.

Lot do Paryża i z powrotem na samo tylko śniadanie i poranny spacer? Nie ma problemu, da się zrobić. W trzy godziny – i za adekwatną wobec krótkiego terminu opłatą – Seweryn jest w stanie swojemu klientowi "załatwić skrzydła" i wyprawić go w podróż z Warszawy do jednej z europejskich stolic. Koszt? Za każdym razem inny
 Są też wyjątkowo intratne zlecenia – jak dotąd najbardziej opłacalny okazał się dla niego czarter odrzutowca na lot dookoła świata. Wynajem trwał dwa miesiące i choć Seweryn nie ujawnia kwoty, na jaką opiewała podpisana przez niego wówczas umowa, pewne jest, że chodzi w tym wypadku o astronomiczne sumy.
Przelot niewielkim, czteroosobowym odrzutowcem na trasie Warszawa–Londyn – przy założeniu, że samolot czeka już wolny na lotnisku – nie powinien kosztować więcej niż 10 tys. euro. W tej cenie polecimy jednak absolutnie "budżetowo": na pokładzie znajdziemy się tylko my i piloci. By polecieć w prawdziwym luksusie, trzeba się natomiast przygotować na wydatek rzędu 13–15 tys. euro.

Dla turysty podróżującego raz w roku jedną z najpopularniejszych europejskich linii lotniczych wspomniane 13–15 tys. euro jest kwotą zawrotną. Okazuje się jednak, że w cenniku Seweryna jest to jedna z najtańszych pozycji. Dla porównania: lot w jedną stronę na innej dość popularnej trasie – na przykład na odcinku Warszawa–Los Angeles – kosztuje blisko 150 tys. euro. Za te pieniądze da się go wykonać bez międzylądowania.
Klient uważa zwykle, że płacąc za czarter odrzutowca niemałe pieniądze, staje się z miejsca jego właścicielem. Lotnisko musi tymczasem wszystkie loty obsługiwać na tych samych zasadach, planowo i w ramach przyjętego rozkładu.  Pewnych procedur – na przykład kontroli bagażu – nie można jednak siłą rzeczy przeskoczyć. Walizki klienta nierejsowego trafiają więc taśmą do tzw. hajmana (maszyny do prześwietlania bagażu) tak samo jak walizki wszystkich innych pasażerów. 
Podczas gdy nad krnąbrnym pasażerem broker lotniczy względnie może jeszcze zapanować "na ziemi", to na jego zachowanie w trakcie lotu nie ma już żadnego wpływu. Pół biedy, jeśli pasażerowie rozpoczną na pokładzie alkoholową libację. Jednak zdarza się też, że klient zaprasza do samolotu prostytutki. Takie imprezy zamieniają się nierzadko w trudne do opanowania, uciążliwe dla załogi orgie. 

Klient może zadzwonić o każdej porze i 
należy być przygotowanym, że w środku nocy trzeba będzie nagle ustawić lot, a następnie zająć się jego kompleksową obsługą. A jest to przedsięwzięcie czasem nawet bardziej złożone, niż samo wyczarterowanie samolotu – składa się na nie organizacja transferów lotniskowych, zamówienie cateringu czy załatwianie noclegów. Zadaniem brokera jest, zasadniczo, spełnianie wszelkich zachcianek, z jakimi przychodzi do niego klient. Przy pieniądzach, jakimi operuje się w tym biznesie, prócz fantazji nic ich w zasadzie nie ogranicza – tutaj rzeczywiście obowiązuje zasada: sky is the limit.