Fenomen „ Krytyki Politycznej”, któremu niektórzy chcieli by ukręcić głowę póki za bardzo nie urośnie, nie jest istocie fenomenem z punktu widzenia socjologicznego.
Jest świadectwem tego myślenia prawicowego, które uważa, że jeśli w każdym miejscu wybuduje się patriotyczne muzeum, zmieni się nazwy ulic, powsadza się kogo trzeba do więzień, wydrukuje się odpowiednie podręczniki z właściwą ideologią itd. itp., to rządy prawicy będą trwały, aż do jej naturalnej śmierci, czyli wiele kadencji wyborczych, a lewice będzie można oglądać jedynie muzeach komunizmu.
O naiwności, płynącej z głupoty, pobożnych życzeń, baraku wiedzy, czy przewrotności? Wszak im bardziej będzie się dusić myśl w imię poprawności tym większa szansa na jej niespodziewaną erupcję. Przyjemność odkrycia ( szczególnie u młodych) jest równie wielka jak przyjemność sprawowania władzy ( w późniejszym wieku)- to po pierwsze.
A po drugie, polityka to ścierające się różnych odłamów społeczeństwa; świadomej swoich interesów mniejszości i pospolitego ruszenia większości. Można temu „głupiemu społeczeństwu” wmówić istnienie „interesu wspólnego” tam gdzie go nie ma - do czasu, bo na dłuższą metę społeczeństwo nie zachowuje się głupio.
„Jeżeli boga nie ma, trzeba by go wymyślić”. Ruch, któremu patronuje „Krytyka” jest naturalną koniecznością i co najważniejsze jego twórca dobrze się zabiera do sprawy, ze świadomością czym we współczesnym świecie jest przebicie się do społeczeństwa z własnym językiem i że „dominujące idee wyznaczają warunki możliwości instytucjonalnego działania”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz