Rzadko przeglądam zaległy papier prasowy, ale zdarzyło się.
I co widzę!
Redaktor naczelny, ,, Newsweeka,,(z 16.01 br) Wojciech Maziarski zachowuje się głupio.
I nie chodzi tu o epitetowanie ale o logikę.
Chodzi o, kontrowersje czy konwersje: rynek i talenty.
Czy rynek pomaga, czy szkodzi talentom?
Maziarski mówi, że ludzie utalentowani świetnie sobie radzą na rynku.
A może, jedni sobie radzą, a inni nie.
Na to nie trzeba badań statystycznych. Wystarczy przez chwile pomyśleć.
Czy taka banalna myśl przekracza możliwości pojmowania naczelnego Newsweeka? To po pierwsze.
A po drugie. Rynek stara się maksymalizować korzyści. A więc wtedy gdy coś ( w sferze nauki lub sztuki) nie da się przekuć bezpośrednio na korzyści wypada z gry rynkowej. Logiczne, czy nie?
A po trzecie. Czy Pan Maziarski nigdy nie słyszał o najbardziej przełomowych wynalazkach i najwspanialszych osiągnięciach artystycznych, które naprawdę nie miały nic wspólnego z rynkiem?
A po czwarte, ile powstało niezwykłych artefaktów tworzących nasza cywilizacje, tylko dla tego, że ich powstanie wynikało z finansowania związanego z obronnością, a wiec z czymś co nie jest rynkowe.
Pytanie, co było powodem, podobnie bezsensownej wypowiedzi, bo przecież Wojciech Maziarski nie jest idiotą, tylko redaktorem naczelnym Newsweeka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz