Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 lutego 2011

Kapłan i Faraon

Bober i lwica z Superstacji
 rozprawiali o  debacie
 Leszka   Balcerowicza  kontra JKB, wydrukowanej w Gazecie Wyborczej, 29 stycznia b.r.
 Dziennikarka w Superstacji (moja ulubiona) wygląda na taką, która chce zrozumieć, a nie tylko powtarzać za innymi. To już coś.
Andrzej Bober popularny w PRL-u tropiciel nonsensów gospodarczych  z definicji  i z wykształcenia związanego z poruszonym tematem  powinien być (rozsądny).

Debata publiczna 
Jak by nie było  w/w lokują się powyżej przeciętnej.  A jeśli tak, to co z tymi , którzy -w większości- lokują się w przeciętnej.
Jednak pytanie? Czy bycie  powyżej przeciętnej wystarcza
aby zabierać z sensem głos w debacie publicznej.
Okazuje się, że nie. ( Rozsądnie wypowiedział się  Kazio Kutz i Olga Lipińska , że nie są w stanie zabrać głosu na  temat OFE)
A może w ogóle debata publiczna na trudne współczesne, skomplikowane, tematy nie powinna być prowadzona przez publiczność? Tylko publicznie.

Dziennikarka,
którą uwiodła formalistyka Balcerowicza- uważa, że jego wypowiedź-
(dziurawa, nielogiczna niespójna i sprzeczna w sobie
  -o czym niżej-
 z pozorami argumentacji punkt, po punkcie),
-jest dobrze uargumentowana,
w przeciwieństwie do  wypowiedzi JKB.
Bober,  narzekał, że tekst był trudny ale mimo to  gotów jest sprawę   wyjaśnić  w 1,5 minuty. Co sprowadziło się do sensacyjnego, dla niego, nacisku Barroso  na konieczność likwidacji OFE, oraz zarzutu, że  państwo nie dotrzymało umowy z obywatelem.
Kapłan i faraon
Najwyższy kapłan, 
lojalny ideologicznie wobec swoich bogów-rynków finansowych,  zamiast likwidacji OFE
proponuje, zlikwidować dług sprzedając niekorzystnie, bo pod presją, spółki giełdowe: PKO.BP.,Orlen, PZU,  Miedź ( Wtedy gdy już wiemy, że  jej zeszłoroczna sprzedaż10%
-wygenerowała wielomilionowe straty skarbu państwa).

 Sprzedaż zatkałaby dziurę-  zgoda Ale czy by ją zlikwidowała?
 Do sprawdzenia,  ale  ....... na  jeden rok!
Państwo utraciłoby  na zawsze(!), potrzebne mu, nie małe, dochody   ze świetnie prosperujących  firm (państwowych).
Co to za rozwiązanie, które problem w sposób dla rozwiązującego  kosztowny, przesuwa w czasie, ale nie rozwiązuje!
 I tu on, elokwentny,  milczy.
  OFE  dalej będzie generować dług. Obecnie 22 (miliardy około 1/4 zadłużenia) rocznie, rosnący z każdym rokiem 1-2 miliardy , zanim, w uproszczeniu,
nie wymrą emeryci  ze starego portfela!
 Pięć- dziesięć lat. Złe dane ?Proszę o lepsze?
Przyznaje, że sprzedaż państwowego majątku nie rozwiązuje problemu. Rozwiązaniem mają być cięcia emerytur uprzywilejowanych, KRUS -u, becikowe(dalej za mało)...... i  cięcia funduszy socjalnych!
Emerytury uprzywilejowane, KRUS i becikowe
- z tego- nie wystarczy.
Wyciek pieniędzy z  budżetu po przez dziurę OFE mogą zatkać dopiero redukcja wydatków: na oświatę, kulturę, naukę, doskonalenie instytucji państwowych, zdrowie, pomoc społeczną, elektrownie, infrastrukturę, uruchomienie pomocowych funduszy europejskich.  itp.itd.
To właśnie, nie mówiąc o tym, przemyca .

 Państwo zawarło umowę z obywatelami.
 Teraz ją łamie wycofując się z OFE.
Po pierwsze umowę zawarło z  obywatelami nie mówiąc im   jakie będą  jej skutki. Nieładnie! Nieprawnie!
Po drugie urodzeni po 1968 zostali nie na mocy umowy dobrowolnej, ale pod rygorem jednostronnym wcieleni do OFE. Przy takiej nierówności umawiających się stron, z których jedna została ubezwłasnowolniona i przymuszona trudno mówić o niedotrzymaniu umowy, w której powinny uczestniczyć na równych prawach i porównywalnej świadomości skutków prawnych i ekonomicznych dwie umawiające się strony.
Po trzecie, państwo dotrzymuje umowę, bo nie  nie zrzeka się  obowiązku emerytalnego, dalej go gwarantuje.  Nie da się ustalić, czy wywiąże się z niego na nieco  wyższym czy na nieco  niższym poziomie niż w wypadku nie ruszania OFE.
Natomiast dość łatwo- udowodnić,  że gwarancje państwowe  są solidniejsze niż gwarancje OFE.
Gwarancje państwowe są jak wiadomo  zawsze najmniej  ryzykowne.
Właśnie tego boi  się usłyszeć  Balcerowicz, odmawiając Rostowskiemu  publicznej dyskusji.
Który nie da się  się oszołomić sofistyce  rozmówcy  ułożonej w pozorny ciąg formalnej argumentacji i zwieść  przemilczeniom.

Faraon
Oddajmy jeszcze głos faraonowi. W imieniu którego wypowiada się JKB.
Dla  najwyższego kapłana wszystko co państwowe jest podejrzane, i gorsze.
JKB mówi coś bardzo, bardzo ważnego, o czym dawno nikt nie mówił:
,, Jeżeli ktoś oczekuje, że państwo będzie sprawne, a administracja publiczna będzie działać efektywnie, to nie powinien chyba przekonywać, że państwo jest z definicji wrogiem obywatela
i szkodnikiem w gospodarce,,.
Trzeba było czekać dwadzieścia lat aby padły z najwyższych progów  rządowych takie słowa!
Bo dla Balcerowicza  i jego ideologii, państwo w gospodarce jest dalej  szkodnikiem!

Debata publiczna 
Naiwnością jest  oczekiwać, że  w debacie publicznej  każdy będzie w stanie przedstawiać swoje sensowne  propozycje, choć incydentalnie nie można tego wykluczyć i zamykać komuś takich możliwości.
Nie zdają także egzaminu- w publicznej debacie- eksperci,  którzy są w stanie udowodnić wszystko na co mają zlecenie.
Fachowcy tak,  (najlepiej w randze  wiceministrów ) dopiero wtedy  gdy dostaną  wytyczne premiera  oparte o odpowiednio odległy, powyżej czterech lat, i odpowiednio szeroki horyzont, uwzględniający priorytetowo społeczne skutki decyzji politycznych  i  wtórnie ich wpływ na gospodarkę.
-Co jest  nieraz rzeczą karkołomną,
mimo to zachowanie sekwencji:
społeczne skutki- gospodarcze skutki
- konieczną.

-Nic nie jest w stanie zastąpić rządu, przywództwa, które na dystansie dłuższym niż kadencja dąży do   uporządkowania rzeczywistości zgodnie z interesem większości, a nie mniejszościowych   wpływowych podmiotów politycznych.
Eksperci, fachowcy, zrobią to  czego będzie wymagać od nich polityczny zleceniodawca.
Debata ma sens wtedy gdy zostaną wyartykułowane społeczne  cele polityczne .
-Nie- wolna przecież-,,Polska,  jest najważniejsza,,, bo tu można przemycić wiele antyspołecznych zachowań.
-Nie ,,gospodarka jest najważniejsza,,, bo to samo jak wyżej.
- Najważniejsza  jest masowa, rosnąca- nie malejąca klasa średnia.
Debata ma sens dopiero wtedy  gdy zostaną sformułowane społeczne cele.



Brak komentarzy: