Szukaj na tym blogu

czwartek, 10 lutego 2011

Reforma jako totem

Eliza  dziennikarska z Superstacji
 nie lubi tego czego ja nie lubię:   strumienia świadomości, wtedy gdy trzeba uzasadniać,  a lubi to, co lubię: dobrze uargumentowane wywody.
Nie zawsze jest jednak miło,  gdy się tak wydaje, a pozory mogą zastępować rzeczywistość
Wracam do debaty panów B:
Balcerowicza i Bieleckiego Jana Krzysztofa.
Rzeczywiście u jednego mamy argumentacje:
 ,,punkt po punkcie,, , u drugiego wygląda to, jak strumień świadomości.
Ale, to tylko powierzchnia, forma, bo argumentacja,,punkt po punkcie,, okazuje się sofistyką (jakby odnowienie gatunku) punkt po punkcie, zręcznie ukrywającą brak logiki.
Bo najpierw  Elizo logiczna trzeba sobie  odpowiedzieć: czy OFE ma czy nie ma sensu. Na to pytanie odpowiada niżej Piotr Kuczyński, kot, Adam Leszczyński w Gazecie wyborczej i JKB.
Wtedy łatwiej dostrzec na czym polegają  mankamenty rozumowania Balcerowicza, dlaczego musiał uciec się do sofistyki, aby utrzymać coś, co nie jest do utrzymania. I powyjmować punkt po punkcie  jego sofistykę.
Natomiast to, co wygląda, na taki sobie, strumień świadomości,  niesie kilka  myśli cennych! Perełek.
Doceń, co nie łatwe, niby coś najprostszego, tytuł :
,, Mądry Polak po reformie,, .

Reforma, w Polsce jest totemem .
Zróbmy reformę, rząd zwleka z reformami, trzy (czy cztery) wielkie reformy (tamten premier nasłuchał się zaklęć  i wydalił ich aż cztery-poronione), Tusk nie przeprowadził reform itd. itp.
Reforma w takim totemicznym ujęciu to jednorazowy akt, jednorazowy wysiłek:  legislacyjny i wdrożeniowy.
Coś w rodzaju cudu, olśnienia. Poprzedzonego oczywiście, jakimś wysiłkiem, pokonaniem oporu: prezydenta, koalicjanta itp. ale zawsze jakimś uświęceniem przekroczenia granicy od  gorszego do lepszego świata. Po czym trzeba zastygnąć w zachwycie, uwielbieniu nad tym  czego  nie można  ruszać, aby nie popsuć.
Jest to nad wyraz polskie, niespotykane u  innych,  i w innych sferach życia, a co najgorsze
z góry skazane na niepowodzenie.

A jak być powinno? Jeżeli ktokolwiek zetknął się z projektowaniem, to wie ile nieudanych przymiarek musi powstać zanim wyjdzie z tego zadowalający projekt ( to może nie najcelniejszy przykład, bo każda reforma  powinna być takim projektem  po wszelkich możliwych przymiarkach, ale nie jest, bo ma zwykle  zostawiony zbyt szeroki margines niewiadomego- z nadzieją, że jakoś to będzie, jakoś  się samo dostosuje).
Reformy przypominają odległą dość dziedzinę- jaką jest nauka.
Podstawowym wyposażeniem  człowieka uprawiającego naukę jest kosz na śmieci, w którym ląduje  sto pomysłów, projektów by osiągnąć zadowalający rezultat, który potem, po wielu czasem latach jest weryfikowany pozytywnie w praktyce.
Jeszcze lepszy  przykład, to uruchamianie produkcji przedmiotu. Projekt, potem  prototyp, badania prototypu i wdrażanie do produkcji.
Inny najlepszy- z rolnictwa.
Wybór, selekcja, pielęgnacja. Jak by nie podchodzić do tego zawsze mamy do czynienia z procesami,
a nie aktami jednorazowymi.
A więc jeśli mamy reformę emerytalną, to monitorujmy ją,
jeśli nie działa zadowalająco, zmieniajmy lub odstępujmy od niej.
To prawidłowe, normalne ba konieczne, mimo, że będzie budzić zastrzeżenia tych ( lub ich lobbystów), których interesy zostały naruszone.

Brak komentarzy: