czyli wchodzenia w rodzaj takiego pokojowego kontaktu, który jednocześnie trochę jest modlitwą, a trochę współżyciem ze światem. Nie chciałabym ich uczyć rozwiązywania konfliktów na polu walki. Chciałabym, by możliwie szybko wycofywały się z konfliktów i w ten sposób przejmowały kontrolę. Chciałabym ich nauczyć pokory w stosunku do świata, bo ja jej nie miałam. Myślałam, że trzeba iść po swoje. A to błędne myślenie, bo nie wiesz, co jest twoje. Gdy masz takie podejście proszące, nagle się okazuje, że wszystko może być twoje. Wszystko zależy od tego, o co i jak prosisz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz