Od czasu naszego wejścia do Unii dzięki przyznanym dotacjom polska wieś dokonała skoku cywilizacyjnego - zmieniła się infrastruktura, rozwinął przemysł rolno-spożywczy, wzrosły dochody. Ten skok widoczny był zwłaszcza w ciągu ostatnich ośmiu lat - w czasie rządów PO-PSL; to wtedy dochody rolników praktycznie dogoniły dochody mieszczuchów.
Na początku lat 90. dochody ludności wiejskiej nie przekraczały 49 proc. dochodów mieszkańców miast. Potem nawet lekko wzrosły, ale pod koniec lat 90. spadły ponownie, i to aż do 38 proc. dochodów mieszczuchów, a na wsi zarejestrowanych było 43 proc. wszystkich bezrobotnych w kraju.
W wydanym po raz pierwszy w 2000 r. raporcie jego autorzy pisali, że ubóstwo i bieda na wsi są znacznie głębsze od przeciętnych w kraju. To się zaczęło zmieniać w 2001 r., kiedy w ramach wsparcia przedakcesyjnego zaczęły napływać pierwsze pieniądze z Unii. Na wsi dokonywała się modernizacja, zaczęto inwestować w przetwórstwo rolno-spożywcze i w 2003 r. po raz pierwszy osiągnęliśmy niewielką przewagę eksportu nad importem. Ceny płodów rolnych zaczęły piąć się w górę, rósł eksport i standard życia na wsi - zakładano wodociągi, budowano drogi, rozwijała się drobna przedsiębiorczość.
Co więcej: transfery unijnych pieniędzy popłynęły do regionów silnie rolniczych, a jednocześnie zaliczanych do najbiedniejszych w kraju, np. na Lubelszczyznę i Podlasie. Obecnie pod względem dochodów i podstawowej infrastruktury zaciera się podział między Polską A i B - twierdzi prof. Jerzy Wilkin, jeden z autorów raportu.
Dziś dochody mieszkańców wsi stanowią 82 proc. średniej krajowej, ale jeżeli uwzględni się zaopatrzenie w żywność, dochody z szarej strefy, która na wsi jest znacznie większa niż w mieście, niskie podatki od nieruchomości, niskie składki emerytalne do KRUS i brak podatku dochodowego dla rolników, to zdaniem autorów raportu dochody na wsi wcale nie są niższe niż w mieście.
Mogli zrobić więcej!
Choć polska wieś zmieniła się tak bardzo w ciągu ostatnich lat, to jej mieszkańcy nie czują wdzięczności do poprzednich rządów.
Na początku lat 90. dochody ludności wiejskiej nie przekraczały 49 proc. dochodów mieszkańców miast. Potem nawet lekko wzrosły, ale pod koniec lat 90. spadły ponownie, i to aż do 38 proc. dochodów mieszczuchów, a na wsi zarejestrowanych było 43 proc. wszystkich bezrobotnych w kraju.
W wydanym po raz pierwszy w 2000 r. raporcie jego autorzy pisali, że ubóstwo i bieda na wsi są znacznie głębsze od przeciętnych w kraju. To się zaczęło zmieniać w 2001 r., kiedy w ramach wsparcia przedakcesyjnego zaczęły napływać pierwsze pieniądze z Unii. Na wsi dokonywała się modernizacja, zaczęto inwestować w przetwórstwo rolno-spożywcze i w 2003 r. po raz pierwszy osiągnęliśmy niewielką przewagę eksportu nad importem. Ceny płodów rolnych zaczęły piąć się w górę, rósł eksport i standard życia na wsi - zakładano wodociągi, budowano drogi, rozwijała się drobna przedsiębiorczość.
Co więcej: transfery unijnych pieniędzy popłynęły do regionów silnie rolniczych, a jednocześnie zaliczanych do najbiedniejszych w kraju, np. na Lubelszczyznę i Podlasie. Obecnie pod względem dochodów i podstawowej infrastruktury zaciera się podział między Polską A i B - twierdzi prof. Jerzy Wilkin, jeden z autorów raportu.
Dziś dochody mieszkańców wsi stanowią 82 proc. średniej krajowej, ale jeżeli uwzględni się zaopatrzenie w żywność, dochody z szarej strefy, która na wsi jest znacznie większa niż w mieście, niskie podatki od nieruchomości, niskie składki emerytalne do KRUS i brak podatku dochodowego dla rolników, to zdaniem autorów raportu dochody na wsi wcale nie są niższe niż w mieście.
Mogli zrobić więcej!
Choć polska wieś zmieniła się tak bardzo w ciągu ostatnich lat, to jej mieszkańcy nie czują wdzięczności do poprzednich rządów.