Szukaj na tym blogu

piątek, 19 lipca 2013

O pożytku negatywnych doświadczeń,

gdy brak pozytywnych.
Dlaczego Platforma?
Polska rzeczywistość dwudziestoletnich zaniedbań
http://wyborcza.pl/1,75248,14301995,Rekordowy_deficyt__Inwestycje_utknely_w_rzadzie.html
wygląda właśnie tak i to tylko w sferze  gospodarki
a  PODOBNIE SPRAWY MAJĄ SIĘ
w polityce SOCJALNEJ, ZDROWIU, SZKOLNICTWIE,
SYSTEMIE PRAWNYM I DOBREJ BIUROKRACJI
Jest to
skutek indoktrynacji neoliberalnej początków transformacji
sprowadzającej się do dyrektywy: państwo won do kąta,
niech oddaje po kolei swoje prerogatywy.
Okazało się, że bez kompetentnego
- we wszystkich ważnych obszarach- państwa
nie da się zrobić nawet porządnego kapitalizmu.
Kolejne ekipy rządowe zajmowały się demontażem państwa,
a nie tworzeniem jego kompetencji organizacyjnej.
Gdy  Donald Tusk zaczynał rządzić
dobierał ludzi nadających się do sprawowania władzy
ale już nie kompetentnych do rządzenia krajem.
Teraz zaczyna rozumieć, że zabrnął w ślepą uliczkę,
i to jest jakieś światełko w tunelu,
ale moim zdaniem w żadnej z partii
(poza budzącym wątpliwości R.P)
nawet nie doszło do takiego  zrozumienia  sytuacji,
której doświadczył  urzędujący premier.
Ulubione opcje zerowe PIS
i jego skłonność do łatwizny politycznej
cofnęłyby nas o dalsze lata zapóźnienia.
Dlatego lepiej zaufać komuś, kto już dotknął ściany
niż komuś, kogo rzeczywistość nawet nie musnęła
i dalej brnie/będzie brnął w to co było.
Jedni i drudzy nie mają poglądów jak zagospodarować przyszłość.
Dlatego musi się liczyć   kompetencja doświadczenia
choćby negatywnego.
Ciekawe co wymyśliła Waltzowa?

Brak komentarzy: