W książce "Fixing the Game" Martin dowodzi,
że duże firmy funkcjonują na dwóch rynkach.
Pierwszym jest rynek realny,
na którym firmy wygrywają lub przegrywają, sprzedając produkty i usługi.
Drugi to rynek oczekiwań,
czyli giełda, gdzie ludzie zakładają się
o perspektywy firmy na przyszłość.
Na tym rynku najważniejsze nie są rzeczywiste zyski firmy,
lecz fakt, czy zyski te odpowiadają oczekiwaniom.
że duże firmy funkcjonują na dwóch rynkach.
Pierwszym jest rynek realny,
na którym firmy wygrywają lub przegrywają, sprzedając produkty i usługi.
Drugi to rynek oczekiwań,
czyli giełda, gdzie ludzie zakładają się
o perspektywy firmy na przyszłość.
Na tym rynku najważniejsze nie są rzeczywiste zyski firmy,
lecz fakt, czy zyski te odpowiadają oczekiwaniom.
Problem pojawia się, kiedy ludzie kierujący dużymi firmami
są wynagradzani nie za sukcesy na realnym rynku,
ale za spełnianie oczekiwań rynku.
To w praktyce oznacza nieustannie rosnące oczekiwana
co do przyszłych zysków.
W końcu oczekiwania rosną tak bardzo,
że ich spełnienie jest niemożliwe bez księgowych manipulacji
(patrz Enron) lub podejmowania nadmiernego ryzyka
(patrz Lehman Brothers, czy AIG).
Tak czy owak, oznacza to odwracanie uwagi od realnego rynku,
który jest źródłem długofalowej wartości.
są wynagradzani nie za sukcesy na realnym rynku,
ale za spełnianie oczekiwań rynku.
To w praktyce oznacza nieustannie rosnące oczekiwana
co do przyszłych zysków.
W końcu oczekiwania rosną tak bardzo,
że ich spełnienie jest niemożliwe bez księgowych manipulacji
(patrz Enron) lub podejmowania nadmiernego ryzyka
(patrz Lehman Brothers, czy AIG).
Tak czy owak, oznacza to odwracanie uwagi od realnego rynku,
który jest źródłem długofalowej wartości.
W latach 70. zaczęto uważać, że spełnianie oczekiwań rynku
– czyli "maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy"
– to jedyny cel korporacji.
Zachęciło to firmy do oferowania szefom dodatkowych grantów
w postaci opcji na akcje.
Niestety dla inwestorów, pisze Martin, zyski
500 największych amerykańskich firm były niższe
a nie wyższe, ponieważ wartość dla akcjonariuszy stała się
rynkowym Świętym Graalem.
Wynagrodzenia szefów firm rosły osiem razy szybciej
niż poziom wypracowywanych przez nich zysków.
- Gra oczekiwań zniszczyła realną grę.
Aby to powstrzymać, konieczne jest przyjęcie przez amerykański biznes
szerszej i zdrowszej definicji celu oraz
przełożenie tego na sposób zarządzania korporacjami
i wynagradzania ich szefów.
Autor: Steven Pearlstein, The Washington Post
– czyli "maksymalizacja wartości dla akcjonariuszy"
– to jedyny cel korporacji.
Zachęciło to firmy do oferowania szefom dodatkowych grantów
w postaci opcji na akcje.
Niestety dla inwestorów, pisze Martin, zyski
500 największych amerykańskich firm były niższe
a nie wyższe, ponieważ wartość dla akcjonariuszy stała się
rynkowym Świętym Graalem.
Wynagrodzenia szefów firm rosły osiem razy szybciej
niż poziom wypracowywanych przez nich zysków.
- Gra oczekiwań zniszczyła realną grę.
Aby to powstrzymać, konieczne jest przyjęcie przez amerykański biznes
szerszej i zdrowszej definicji celu oraz
przełożenie tego na sposób zarządzania korporacjami
i wynagradzania ich szefów.
Autor: Steven Pearlstein, The Washington Post
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz