Gdy się ogląda filmy amerykańskie skrzące się inteligencją
postaci w nich występujących i porównuje z takim Bushem
juniorem lub nawet z Romneyem
-to zadziwia jej brak
u tych drugich.
Czy coraz częściej prezydenci amerykańscy
nie są marionetkami w rękach dominujących grup wpływu.
Wówczas zbytnia inteligencja i samodzielność myślenia
nie jest potrzebna - wręcz niepożądana.
-Jeśli trafi się taki naiwniak jak Barack to
szybko włoży zęby w ścianę i do następnych wyborów.
To nie znaczy, że R. nie może być lepszym prezydentem USA
ale na pewno będzie zagrożeniem dla świata,
bo grupy wpływu graja na siebie i zwycięża ta najsilniejsza.
Nie wielka jest szansa aby interesy dominującej grupy wpływu w USA
pokryły się z interesami reszty świata.
kot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz