Szukaj na tym blogu

środa, 17 października 2012

każdy kto gada o podnoszeniu podatków


u nas, faktycznie 

musi być  albo szaleńcem albo żartownisiem. 
Temat ten wprawia ludzi w dobry humor, a już tam,
gdzie te podatki rzeczywiście są wysokie 

całe narody pokładają się ze śmiechu nieustannie. 
I dzieje się tak pomimo tego, że
 z powodu wysokich podatków dla bogatych 
nie ma chętnych do kręcenia biznesu 
i gospodarka zdycha jak stary kundel 
- zwłaszcza w takich krajach jak 
Szwecja, Niemcy czy Holandia
(odpowiednio 56%, 45%, 52%). 
Ale tam zgnębiona podatkami warstwa najbogatszych
do tego stopnia utraciła testosteron i jaja,

 że nie wynosi się ostentacyjnie nad
innych i przestrzega na ogół przyjętych zwyczajów 

na równi z innymi - rzecz nie do pomyślenia 
w wyżej cywilizowanym kraju jak np. Polska.
A już najwyższa moralność, 

dobrobyt, rozkwit gospodarczy 
i pomyślność wszelka kwitną tam, 
gdzie podatki są najniższe. 
Siedzącym na walizach tułaczom podpowiadam kierunek:
Ukraina (13%), Rosja (13%) oraz Bułgaria (10%) 

Tam na ogół miejsce w kolejce np.
na przejściu granicznym,

 zależy wyłącznie od aktualnej wyceny fury i tak powinno
być w kulturalnym, wysoko rozwiniętym 

feudalnym społeczeństwie, 
gdzie szanuje się Pana!
Poziom zadowolenia z życia społeczeństw i wszelkie jego wskaźniki na
ogół są odwrotnie proporcjonalne do poziomu rozwarstwienia a wprost
proporcjonalne do stopnia egalitaryzmu.


Problem polega na tym, 

że takim prymitywnym schematem poznawczym à rebours
posługuje się większość neoliberalnej skamieliny 

dla wyśmiewania poglądów egalitarnych i redystrybucyjnych. 
Wolny rynek i swoboda gospodarcza bynajmniej
nie stoi w sprzeczności z możliwym 

prospołecznym charakterem gospodarki. 
To Wy sprowadzacie każdy postulat 
bardziej zrównoważonego udziału całych społeczeństw
w korzystaniu z efektów gospodarczych do 

bolszewizmu i wulgaryzujecie całą dyskusję. 
A to dlatego,
 że na wyższym poziomie dyskusji nie macie niczego 
ciekawego do zaproponowania 
poza topornym korwino-balcerowizmem. 
W Polsce szczególnie łatwo to uchodzi, 
bo jesteśmy społeczeństwem w większości mentalnie nieegalitarnym 
i uznającym ład zhierarchizowany za stan naturalny. 
przeciwieństwie do społeczeństw 
mających za sobą okres dominacji stanu mieszczańskiego 
u nas dominuje paradygmat myślowy, że 
każdy kto chce trochę uszczknąć bogatym na rzecz 
ogólnego pożytku jest obłudnikiem, który 
chce jedynie zrabować panom 
aby samemu zająć ich miejsce
Zaden poważny socjaldemokrata nie
posługuje się modelem "zły bogaty - dobry biedny". 

To raczej w neoliberalnej jaskini obowiązuje 
prymitywny paradygmat "dobry bogaty" -
bo tworzy i rozwija gospodarkę

 i cała reszta biednych niedojdów, którzy w życiu
niczego nie potrafili dokonać, 

a tylko dybią na zasoby szlachetnych i
pracujących jak mrówki bogatych.
       komentarz @kaca z Krytyki

Brak komentarzy: