POLITICO
Kiedy odwiedzasz nowe miejsce, zamiast biegać po muzeach, centrach handlowych i historycznych pomnikach, zanurz się w uliczki i rozmawiaj z ludźmi, którzy tam mieszkają. Tak Lusakę, stolicę Zambii – kraju w środku Afryki – opisał i sfotografował dla POLITICO dziennikarz, fotograf i podróżnik Austin Meyer, który mieszka na stałe w tym kraju. Meyer pracuje obecnie nad dokumentem dla National Geographic na temat zdrowia noworodków i matek.
REKLAMY
Koniec bloku reklamowego
Oto co sfotografował i zapisał Austin Meyer:
Przez ostatnie pięć miesięcy włóczyłem się po ulicach Lusaki w Zambii – spotykałem się z ludźmi, zadając pytania. Rozmawianie z nieznajomymi może czasem rodzić nerwy – nie wszyscy mają dla ciebie czas. Ale kiedy rozmowa już się zacznie i słuchasz, co ludzie mają do powiedzenia, otrzymasz dwa niesamowite prezenty: okno i lustro.
Okno to spojrzenie na życie innych; osobiste historie, które są bramą do empatii, zrozumienia i połączenia. A lustro jest odbiciem ciebie, twojej kultury i twoich wartości. To wyzwanie dla twojego samopostrzegania.
Zadałem ośmiu osobom, z którymi spotkałem się w Zambii, to samo pytanie: co byś chciała/chciał wiedzieć o Europie?
W szkole dowiedziałem się o śniegu. Ale nigdy śniegu nie widziałem. Gdybyśmy mieli śnieg w Katoba Village, zginęlibyśmy. W większości domów nie ma prądu i nie ma światła. W sprawie upraw polegamy na ciepłej pogodzie. W śniegu nie moglibyśmy przeżyć więc moje pytanie brzmi: jak ludzie przeżywają europejskie zimy? W co się ubierasz, gdy spadnie śnieg?
Moje pytanie do Europy dotyczy w szczególności afrykańskiej diaspory. Do tych pochodzących z Afryki, którzy urodzili się w Europie – zastanawiam się, czy widzą perspektywę powrotu do swoich krajów pochodzenia. Czy czują się związani z afrykańskimi korzeniami? I mam pytanie do afrykańskich uchodźców żyjących w Europie: zastanawiam się, czy czują się jakby ich afrykańscy przywódcy zawiedli i zmusili do ucieczki? A jeśli tak, to w jaki sposób wpływa to na ich łączność z Afryką?
ponieważ nikt nie może postępować w sposób, który by się ministrowi nie podobał. Jeśli ktoś tak zrobi, to może się spodziewać postępowań dyscyplinarnych, delegacji, a nawet śledztwa ze strony prokuratury, która jest częścią rządu.
Walka o jakiekolwiek racje na drodze sądowej nie ma żadnego sensu. Gdybym była obrońcą w sprawie karnej, nie miałabym pewności, że sędzia będzie orzekał co do meritum mojej sprawy. Gdybym była obrońcą w zakresie praw człowieka, to byłabym zaniepokojona, jeżeli rząd ma odmienne zdanie w jakiejś kwestii, bo z automatu pewnie bym przegrała. Gdybym była amerykańskim inwestorem z kilkusetmilionową umową z polskim rządem, w razie sporu nie miałabym pewności, że będę miała zapewniony sprawiedliwy proces.”
-Hilarie Bass prezydent American Bar Association
(zrzesza ponad 400 tys. przedstawicieli zawodów prawniczych w USA i na całym świecie).