Szukaj na tym blogu

piątek, 17 czerwca 2011

Musimy sobie zdawać sprawę,że

każdy racjonalny projekt społeczny
będzie realizowany w przestrzeni
kolidujących ze sobą interesów.
Demokracja jest projektem,
który stara się  równoważyć różne interesy.
Mamy wiec do czynienia nałożeniem się na siebie:
przestrzeni sił partykularnych  i przestrzeni demokratycznej.
Wtedy  i tylko wtedy może to dobrze działać
jeżeli oba te czynniki będą uwzględniane.

10 komentarzy:

Janusz pisze...

Kocie sam kreujesz rzeczywistość w którym dominuje gra o sumie zerowej. Czymże jest wizja demokracji jako równoważenie kolidujących ze sobą interesów?
Ale tak to właśnie jest kiedy na śmietnik wyrzuca się pojęcie narodu i patrzy się na społeczeństwo oczami Marksa - bogaci-biedni, mniejszość-większość, wykluczeni-beneficjenci, kobiety-mężczyźni, robotnicy-bankierzy itd. itp.

kształt rzeczywistości pisze...

Przykro mi ale pojęcie narodu w jakimś sensie jest już na śmietniku, przynajmniej w Europie.
Dlaczego z narodu pojęcia historycznego robisz
świętość. Zobacz jak się zachowują nasi narodowcy uczepieni klamki amerykańskiej. Bo nawet oni wiedza,że w tym świecie nie ma miejsca dla małych.
-Występuję gra o sumie zerowej i gra o sumie nie zerowej. Jestem za ta drugą ale tej pierwszej nie wyeliminujesz zaklęciami.

kształt rzeczywistości pisze...

- czy uważasz, że gdy krzykniemy jesteśmy Polakami, to zniwelujemy sprzeczności interesów?

Anonimowy pisze...

Przyszedł Karol i powiedział: społeczeństwo to robactwo.

kształt rzeczywistości pisze...

Społeczeństwo to pojecie abstrakcyjne, nie mające nic wspólnego z tłumem (Le Bon) itp.
Człowiek stał się człowiekiem przez społeczeństwo.

Janusz pisze...

W takim razie twór jakim jest "Rzeczpospolita Polska" też już jest Twoim zdaniem na śmietniku kocie? Jest pojęciem historycznym?
Czy pojęcie abstrakcyjne (społeczeństwo) może stworzyć organizm polityczny?

kształt rzeczywistości pisze...

Dobrze,że uściślasz. Chodzi mi o to,ze czas państw narodowych minął.
Pisałem już o tym. I polityka międzynarodowa musi to uwzględniać, to że należymy do Europy to jest nasz olbrzymi bonus, który powinniśmy cenić i dmuchać na niego (polityka zagraniczna Jarosława, wybacz, jest porostu idiotyczna, podcinaniem gałęzi, na której siedzimy).
Ale to nie znaczy,że bycie narodem i jego tradycje trzeba wyrzucić na śmietnik.Odwrotnie -to jest coś wspaniałego; i zauważ, że toto nie przeszkadza Niemcom być Niemcami, Włochom Włochami, a Francuzom Francuzami. Zobacz przed jaka próba naród-Europa stoją teraz obywatele Niemiec.

Janusz pisze...

Do Europy należeliśmy już od Mieszka, od chrztu. To nas skierowało w stronę cywilizacji łacińskiej. Myślę (a nawet jestem pewny), że Jarosław nie chce się tej tradycji wyrzec. Wręcz przeciwnie, to Europa sprawia wrażenie jakby podcinała gałąź na której siedzi.
Polska w historii z tego co czytam, czerpała z cywilizacji łacińskiej niemal bez przerwy. Nieszczęście (tak pisze Feliks Koneczny) zaczęło się od czasów saskich kiedy próbowano łączyć cywilizację łacińską z tradycją wschodnią - prawosławną (pomysł unii z Moskwą). To nas oddalało od Europy, a nie to co robi Kaczyński. Czy możesz powiedzieć, że Klaus jest przeciwnikiem Europy? Nie. Jest przeciwnikiem kierunku jaki ona obierała. Jaki obrała Unia Europejska.

kształt rzeczywistości pisze...

Jest przeciwnikiem kierunku jaki
ona obierała. Jaki obrała Unia Europejska."
-G. prawda, jest przeciwnikiem przede wszystkim,
bo nie potrafił z bratem w niej się znaleźć. Ale to szczegół.
Błąd tkwi w tym:
gdy mówimy Europa-Oni,
zamiast Europa-MY.
I wbrew pozorom, możemy mieć na nasza Europę wpływ,
ale nie wtedy gdy gramy przeciwko niej
i tylko próbujemy ją
ogrywać i wykorzystywać.
-Wtedy na-pewno
tego wpływu nie będziemy mieli.

Janusz pisze...

Źle się wyraziłem. Nie czepiajmy się słów. Pisałem, że należymy do Europy. To jest nasza rodzina. Cywilizacja łacińska, zachodnia.
Moim zdaniem błąd w Twoim rozumowaniu tkwi w przekonaniu, że jest tylko jedna droga dla Europy i realizuje ją właśnie teraz Unia Europejska. Moim zdaniem to nieprawda.
Piszesz z troską o Ameryce, ale czy Europa jest w lepszym stanie? Trudno powiedzieć, jak poradzi sobie Europa z problemem muzułmanów. Perspektywy demograficzne są raczej czarne.
Społeczeństwa są w Europie rozpieszczone socjalem.
W Ameryce śmieją się z Europejczyków pokazując reakcje na kryzys: w USA powstaje Tea Party której przesłaniem jest wiara we własne siły byleby tylko rząd nam nie przeszkadzał, a w Europie kolejny generalny strajki traktuje państwo jak dojną krowę. To nastawienie świetnie oddaje tekst Lao Che "Daj mi" - "Chcę siedem niedziel w tygodniu, płatnych i to na umowę". Europejczycy są mniej wydajni. Mniej pracują. Ale są święcie przekonani, że państwo ma im dać.
Coś takiego jak Amerykanin jadący do Afganistanu, z pobudek ideowych, by zapewnić bezpieczeństwo swoim rodakom - w Europie jest niemal egzotyką. Niemal. Staliśmy się mięczakami - co tu dużo mówić. Interesuje nas tylko przyjemne życie. Praca w której nie trzeba się narobić, ale można dobrze zarobić.
Poza tym szaleje polityczna poprawność (ale od tego nie jest wolna Ameryka). Polityczna kastracja. Wszystko wolno powiedzieć o katoliku ale nic o muzułmaninie. To tylko przykład, bo polityczna kastracja dotyczy wielu innych dziedzin.