Karol Marks redukując i petryfikując formy ustrojowe
zamurował myślenie na tym kierunku na ponad sto lat.
Na nic się nie zdało, po drugiej wojnie, władztwo socjaldemokratyczne,
w Europie i coś podobnego w USA,
które weryfikowało możliwość
innych form ustrojowych niż dychotomiczne:
kapitalizm -socjalizm.
Rokosz neoliberalny chętnie wykorzystywał tę dychotomię,
po nieudanym eksperymencie w Rosji.
Negacja jednej strony - w sytuacji dychotomii-oznaczała
bezapelacyjne zwycięstwo drugiej.
Taki prezent. Kapitalizm polityczny stał się beneficjentem tego Marksa.
Ciekawe ile lat zajmie odkręcanie tego zakręcenia.
5 komentarzy:
Wydaje mi się, że w zarówno w Europie Zachodniej jak i w Ameryce po II wojnie światowej (albo od tzw. wielkiego kryzysu w Ameryce) główny spór nie toczył się o to co lepsze kapitalizm czy socjalizm, ale o stopień ingerencji państwa w funkcjonowanie rynku. Czyli Keyenes kontra tacy ekonomiści jak Mises, Hayek, Friedman. Oczywiście do dzisaj zwycięsko z tego sporu wychodzą spadokobiercy Keynesa, z małymi okresami kiedy np. w Wielkiej Brytanii rządziła Thatcher a w USA Reagan.
Moim zdaniem ten spór trochę się zmienia ostatnimi czasy. Przykładem jest Obama w USA i jego próby radykalnej zmiany wymierzonej w kapitalizm i amerykański styl życia. Podobnie patrzę na Zapatero. Również Unia Europejska zmierza w stronę centralnego planowania przy okazji również forsując zmiany w stylu życia (różne projekty walki z homofobią, seksizmem, faszyzmem tj. patriotyzmem, multikulturalizm, ekologia, walka z krzyżami w miejscach publicznych itd.).
Nie wiem o kim mówisz per "kapitaliści", czy neoliberałowie. Nie mam żadnego kapitału. Myślę, że konserwatyzm to dobra nazwa dla poglądów które preferuję. Tak się nazywają konserwatyści w USA (tak nazywa się frakcja w Paramencie Europejskim), których w skrócie można scharakteryzować jako zwolenników wolnego rynku (kapitalizmu) i w kwestiach obyczajowych, prawa, narodu, rodziny itd. bardzo tradycyjnych.
I nie jestem żadnym uczniem Marksa w przeciwieństwie do Ciebie. Bo to Ty operujesz jego logiką (bogaci-biedni, robotnicy-kapitaliści).
Słowem przedstawiłeś całkowicie błędną diagnozę kocie.
Jeżeli zanegujemy rozróżnienie:
kapitalizm-socjalizm oparte o własność, to wówczas decyduje to co nazywasz jak najbardziej niesłusznie i jak najbardziej ogólnikowo interwencjonizmem.
Jeżeli interwencjonizmem (negatywnie) nazywasz ręczne sterowanie, to zgoda z Tobą.
-Centralne planowanie to znowu agregat nieporozumień. Warto wyznaczać strategiczne cele społeczne i gospodarcze ale to nie ma nic wspólnego z centralnym planowaniem z okresu PRL.
Hmm... faktycznie musielibyśmy przejść z ogólników do konkretów. Wyrażenie "wyznaczanie strategicznych celów społecznych i gospodarczych" jest również ogólne i równie dobrze mógłbym się pod nim podpisać, jak i z nim polemizować. Mam wrażenie, że obrzucamy się pojęciami, które nie posuwają naszej polemiki do przodu.
Możemy się zgodzić na przykład obaj, że chcielibyśmy, żeby bezrobocie było niskie. Ale podejrzewam, że różnimy się w poglądach na metody jego obniżenia. Obaj zapewne chcielibyśmy, żeby płace rosły. Jednak znów w kwestii jak to zrobić - tu już się zapewne różnimy.
I tak powinno być. Powinniśmy zajmować się konkretami. Mówić jak osiągać określone cele.
W jaki sposób zmniejszyć bezrobocie. Różnić się w sposobach osiągania celów, bo nikt nie ma patentu, na rozwiązywanie problemów.
Prześlij komentarz