Szukaj na tym blogu

niedziela, 9 kwietnia 2017

Dobre...

W Świdnicy dawali mi mieszkanie, dlatego się zgodziłam. Przyjechałam ze studenckim mężem, ale po niecałym roku zostałam sama z dzieckiem w zupełnie obcym mieście. 
Kiedy chorowałam, syn zostawał ze mną w domu, bo nie miał kto odprowadzić go do przedszkola. Kiedy trzeba było mu kupić buty lub zapłacić za przedszkole, przez kilka dni jadłam zupę pomidorową. Samotność matki w nieznanym środowisku była moją największą życiową próbą i wiem, że skoro przez nią przeszłam, to ze wszystkim innym sobie poradzę.

Brak komentarzy: