Szukaj na tym blogu

sobota, 28 kwietnia 2018

Tokio..Próbowała różnych kombinacji: pociągów japońskich kolei, metra, jazdy okrężną drogą, ale bez skutku. Prędzej czy później, raz na kilka dni, czuła na sobie w porannym tłoku obce ręce.

Stresują się: że nie zdążą, że nie dadzą rady zostać po godzinach, że nie będą w stanie zadowolić szefa. Że znów ktoś na nich nakrzyczy, że będą musieli tkwić w pracy, której nienawidzą.
Przez okno stojącego pociągu widzę płaczącą dziewczynę. Wyje tak głośno, że zagłusza łoskot pociągów. Głos niesie się ponad komunikatami płynącymi z głośników, wwierca się w czaszkę, obezwładnia. Choć płacz dobiega przez otwarte drzwi wagonu, nikt nie podnosi oczu znad komórki.

Brak komentarzy: