Szukaj na tym blogu

środa, 18 kwietnia 2018

Pieniądz nie śmierdzi, a skądś trzeba go brać- Krysiak opisał proces sutenerek, które skazano za wysyłanie polskich celebrytek do „seks-rajów". Sutenerki też nie były osobami zupełnie nieznanymi w branży rozrywkowej w Polsce.

Mechanizm pracy burdelmenedżerek był banalnie prosty. Korzystając z prywatnych znajomości czy portali społecznościowych, wyszukiwały dziewczyny, które – prezentując się jako modelki – publikowały swoje roznegliżowane zdjęcia. Odwiedzały też strony agencji modelek. Wysyłały wiadomości z ofertami pracy i czekały na odzew. Nie wspominały o prostytucji. Jeśli upatrzone dziewczyny się nie odzywały, atakowały ponownie, zdobywały numery telefonów i dzwoniły dopóty, dopóki nie dopięły swego lub nie usłyszały kategorycznego „nie”. Polowały też na uczestniczki konkursów piękności, nawet na ich zwyciężczynie. Tam zresztą najłatwiej było złowić „towar” pierwszej klasy – czytamy w „Dziewczyny z Dunaju".
 Miały chłopaków, partnerów, a niektóre nawet mężów i dzieci. Żaden z nich nie wiedział, co naprawdę robi jego wybranka. większość twierdziła, że jeździ na sesje fotograficzne, targi motoryzacyjne czy budowlane

Brak komentarzy: