. One tak gwiżdżą tak: fiuuu, fiuuuu, kiedy
przelatują koło ucha. Pewnie mówią: lecę dalej. Jak się chodziło
Marszałkowską, Poznańską, stale szły pociski. Do tego można się
przyzwyczaić. Raz jednak omal nie trafił we mnie tak zwany gołębiarz –
snajper siedzący na dachu. Innym razem uniknęłam bomby, bo się w porę
schowałam do piwnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz