-
Nauczyłam się tego od kota. On najpierw kładzie się w pobliżu miejsca,
gdzie ukryły się myszy. Udaje, że jest obojętny, myszy niby nie zauważa.
Skacze dopiero, jak ta poczuje się pewniej. Ja wiedziałam, gdzie
mieszkają zaskrońce, znałam ich zwyczaje. Wygrzewają się na kamieniach,
przy strumieniach. Siadłam więc w pobliżu miejsca, gdzie się jeden
opalał. W końcu wystawił łepek ze swojej kryjówki i długo się rozglądał.
Siedziałam nadal nieruchomo. Potem wyszedł i położył się w swoim
ulubionym miejscu, ale nie przestawał być czujny. W końcu, po jakimś
czasie, się rozluźnił. Wtedy zrobiłam skok i złapałam go. Wywijał się
jak dziki. Kiedy już się nacieszyłam wygraną, puszczałam go wolno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz