Lewica nie ma idei i lewica nie wie czego chce, lewica nie przedstawia konkretów.
A jeżeli już przedstawia to mamy:
nieśmiertelni geje i feministki, głos w sprawach świeckości.
Ale geje dają sobie radę bez lewicy
- bo postmodernizm, bo telewizja, bo przyzwolenie.
Feministki też dają sobie radę bez lewicy,
bo taki już się zrobił świat.
To samo w sprawie świeckości, gdy wzrasta zamożność.
Kościół stał się sposobem na dyscyplinowanie społeczeństwa
ale to już nie jest żarliwa wiara-
tylko pospolita hipokryzja jakby nie patrzeć.
Czy w "te sprawy" włączy się lewica, czy nie to,
i tak kierunek został wyznaczony.
Nic dziwnego,
że lewica jakby nie miała nic do roboty
-i traci rację bytu.
Ostatni jest najważniejszy zarzut, że
nie reprezentuje żadnej konkretnej grupy społecznej. Dlaczego?
Na to składa się splot przyczyn,
który wymagałby dłuższego omówienia.
Tymczasem jest wspaniałe pole do
zagospodarowania przez lewicę.
Jego zaletą jest, że nie jest odkryciem,
i że, nikt nie może zabronić dostępu.
Tym polem do zagospodarowania jest demokracja w ogóle,
demokracja lokalna w szczególności.
Demokracja praktykowana w Polsce
( nie wiele lepiej jest w " starych demokracjach")
sprowadza się do równości głosów wyborczych
przejawiająca się w okresowych głosowaniach.
Mamy równość w odstępach kilkuletnich,
ale co się dzieje między nimi -równości nie ma.
Wybrani reprezentanci
nie bardzo reprezentują interesy społeczeństwa,
nawet nie bardzo wiadomo co i kogo reprezentują
-na pewno siebie; swoje i partyjne interesy.
Ich poglądy sprowadzają się do
prymitywnej propagandy wyborczej.
Tymczasem demokracja, wywodząca się z władztwa ludu,
powinna gwarantować równość szans.
Taka tezę powinna popierać nie tylko lewica,
także dla liberałów jest to akt założycielski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz