Trochę o tragicznych skutkach źle używanych pojęć.
LB w Warszawie na bilbordzie pokazuje narastanie długu po to aby ostrzec przed absolutnie tragicznymi skutkami zadłużenia państwa.
-Jeżeli będziemy pamiętać,
że pieniądz to zobowiązanie, a zadłużanie się to przyjmowanie nowych zobowiązań, to rzecz robi się mniej straszna - nawet dla niezbyt otwartych głów polityków- i co ważne- powinno wzrastać zrozumienie tego jak obchodzić się z długiem, a może jak się nim gdy trzeba posłużyć.
-Często przytaczany zwrot:
zadłużenie państwa nie jest tym samym co zadłużenie Kowalskiego. Ależ jest.
Bo dla Kowalskiego, który NIE jest emitentem pieniądza, dług zaciągnięty w pieniądzu jest identyczną sytuacją jak dług zaciągnięty przez państwo w walucie obcej, której też samo nie jest emitentem. Natomiast "pieniądze" (zobowiązania, umowy), które Kowalski mógłby ewentualnie wyemitować i obracać nimi są tyle warte co siła, stojąca z tymi pieniędzmi (zobowiązaniami), która jest w stanie wyegzekwować ich egzekucje.
-PK zarzucił Warszawiakowi kłamstwo.
Nie przypuszczam aby Warszawiak kłamał raczej "po swojemu" zrozumiał.
A to kłamstwem nie jest.
W ogóle gdy na forum wśród stałych jego uczestników spotykam się z podejrzeniem kłamstwa to zdumiewa mnie możliwość takiej sytuacji.
Co prawda gdy ogifowi kończyły się argumenty, to wtedy wyciągał tę broń atomową, która raził także jego, bo kończyła dyskusje: "kłamiesz".
Bo w jakim celu na forum kłamać, jakie z tego są korzyści?
Co innego kłamstwo w polityce. Obecnie modnym jest, że polityk, który nie kłamie to nie polityk. Bo nie ma szans wyborczych. Przyjmowani do PIS to chyba zdają z tego testy. Trump też jest tego niezłym przykładem, chyba ludzie lubią być oszukiwani, bo wtedy wiedzą ewidentnie, że gość kłamie, natomiast ci którzy nie kłamią to są dopiera podejrzani o bezecne kłamstwo, którego nawet nie widać.
Bajek lepiej się słucha i lepiej przyswaja, odkąd świat się zrobił zbyt trudny do zrozumienia.
LB w Warszawie na bilbordzie pokazuje narastanie długu po to aby ostrzec przed absolutnie tragicznymi skutkami zadłużenia państwa.
-Jeżeli będziemy pamiętać,
że pieniądz to zobowiązanie, a zadłużanie się to przyjmowanie nowych zobowiązań, to rzecz robi się mniej straszna - nawet dla niezbyt otwartych głów polityków- i co ważne- powinno wzrastać zrozumienie tego jak obchodzić się z długiem, a może jak się nim gdy trzeba posłużyć.
-Często przytaczany zwrot:
zadłużenie państwa nie jest tym samym co zadłużenie Kowalskiego. Ależ jest.
Bo dla Kowalskiego, który NIE jest emitentem pieniądza, dług zaciągnięty w pieniądzu jest identyczną sytuacją jak dług zaciągnięty przez państwo w walucie obcej, której też samo nie jest emitentem. Natomiast "pieniądze" (zobowiązania, umowy), które Kowalski mógłby ewentualnie wyemitować i obracać nimi są tyle warte co siła, stojąca z tymi pieniędzmi (zobowiązaniami), która jest w stanie wyegzekwować ich egzekucje.
-PK zarzucił Warszawiakowi kłamstwo.
Nie przypuszczam aby Warszawiak kłamał raczej "po swojemu" zrozumiał.
A to kłamstwem nie jest.
W ogóle gdy na forum wśród stałych jego uczestników spotykam się z podejrzeniem kłamstwa to zdumiewa mnie możliwość takiej sytuacji.
Co prawda gdy ogifowi kończyły się argumenty, to wtedy wyciągał tę broń atomową, która raził także jego, bo kończyła dyskusje: "kłamiesz".
Bo w jakim celu na forum kłamać, jakie z tego są korzyści?
Co innego kłamstwo w polityce. Obecnie modnym jest, że polityk, który nie kłamie to nie polityk. Bo nie ma szans wyborczych. Przyjmowani do PIS to chyba zdają z tego testy. Trump też jest tego niezłym przykładem, chyba ludzie lubią być oszukiwani, bo wtedy wiedzą ewidentnie, że gość kłamie, natomiast ci którzy nie kłamią to są dopiera podejrzani o bezecne kłamstwo, którego nawet nie widać.
Bajek lepiej się słucha i lepiej przyswaja, odkąd świat się zrobił zbyt trudny do zrozumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz