uprzemysłowiona Europa, Japonia i inne okupowane kraje
– była rozbite, obciążona potężnym długiem, a
wiele gospodarek legło w gruzach.
Można się było spodziewać długiego okresu
ograniczonej współpracy międzynarodowej,
wolnego wzrostu, wysokiego bezrobocia i skrajnej biedy,
bo kraje nie były w stanie sfinansować
swoich potężnych potrzeb inwestycyjnych. Ale tak się nie stało.
W powojennym ożywieniu uderzają dwie rzeczy.
Po pierwsze, kraje postanowiły, że dług publiczny nie będzie ich ograniczał,
i rozpoczęły inwestycje oraz pobudzanie potencjalnego wzrostu.
Po drugie, współpracowały ze sobą na wielu frontach,
a kraje o najzdrowszych bilansach stymulowały inwestycje w innych miejscach.
Zachęcił je do tego początek zimnej wojny.
Dzisiejsza globalna gospodarka niezwykle przypomina tę z okresu tuż po II wojnie:
wysokie bezrobocie, wysoki i rosnący poziom zadłużenia publicznego oraz kurczący się popyt ograniczają wzrost i tworzą presję deflacyjną. Dziś, podobnie jak wtedy, poziom i jakość inwestycji są niedostateczne, a publiczne wydatki na kapitał materialny i niematerialny – czyli czynnik niezbędny dla długotrwałego wzrostu – od pewnego czasu są znacznie poniżej optymalnego poziomu.
Oczywiście pojawiły się też nowe wyzwania. Dynamika dystrybucji dochodów w ostatnich dekadach zmieniła się na niekorzyść, co nie sprzyja zgodzie co do polityki ekonomicznej. Starzejące się społeczeństwa – efekt coraz dłuższego życia i spadku płodności – obciążają w coraz większym stopniu finanse publiczne.
od kilku lat świat zdecydował się na ograniczenie współpracy,
bo kraje uwierzyły nie tylko w to, że muszą się odgradzać od innych,
ale i w to, że wysokie zadłużenie to twarda bariera dla inwestycji pobudzających wzrost.
Efektem jest niedoinwestowanie i erozja aktywów globalnej gospodarki,
co ogranicza wzrost wydajności i nie pozwala na trwałe ożywienie.
Zważywszy na stopień połączenia i współzależności dzisiejszej globalnej gospodarki,
trudno pojąć niechęć do współpracy.
Jednym z problemów wydaje się to, że kraje nie chcą zobowiązać się do koniecznych reform budżetowych i strukturalnych.
Widać to szczególnie w Europie,
gdzie nie bez uzasadnienia ocenia się, że bez takich reform wzrost nadal będzie anemiczny i tylko
utrwali albo wręcz pogorszy budżetowe ograniczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz