Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 3 czerwca 2013

 poszedłem z dzieckiem do szpitala i tam zrobiono mu zdjęcie rentgenowskie kolana, które wWarszawie w prywatnej przychodni kosztuje kilkadziesiąt złotych. W Waszyngtonie rachunek wyniósł 1469 dol., w tym 164 dol. za wyprostowanie nóżki - w trakcie prześwietlenia wszedł niejaki dr Markle i wyprostował ją, żeby zdjęcie było lepsze. I zaraz wyszedł. W opisie kosztów zostało to wyszczególnione jako "konsultacja medyczna dr. Markle'a" - właśnie za 164 dol. Rachunek przysłano mi jedynie informacyjnie, bo miałem ubezpieczenie, ale gdybym nie miał, to musiałbym go zapłacić sam.

A zatem bezczelność amerykańskich bandytów w białych kitlach była mi z grubsza znana, wszakże dopiero liczby, które w tym tygodniu ujawnił rząd Obamy, pokazują porażającą skalę zjawiska. Po raz pierwszy opublikowano mianowicie rachunki, jakie szpitale wystawiają państwu za zabiegi wykonywane na emerytach (osoby powyżej 65 lat mają w USA leczenie pokrywane przez państwo w ramach programu Medicare).

Okazuje się, że np. wstawienie tego samego sztucznego stawu jest wyceniane przez pewien szpital wOklahomie na 5 tys. dol., a przez pewien szpital w Kalifornii - na 223 tys. dol., czyli 42 razy więcej. Ktoś powie - Kalifornia bogata, Oklahoma biedna i daleko. Trudno porównywać. Ale wariackie różnice występują w ramach jednego miasta. Np. leczenie zapalenia płuc (bez komplikacji) w jednym szpitalu w Dallas ma kosztować 14 tys. dol., w innym szpitalu w Dallas - 38 tys. dol. Leczenie infekcji dróg moczowych w szpitalu na północnych przedmieściach Miami to 21 tys. dol., a na południowych przedmieściach Miami - 95 tys. dol.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bo nie mają NFZ i nie chcą uczyć się od nas .