Szukaj na tym blogu

środa, 12 września 2012

Wydatki konsumenckie odpowiadają za 70 procent aktywności gospodarczej kraju.


Na konwencji Republikanów w Tampie na Florydzie Romney sprzedał nam przewidywalny zestaw republikańskich frazesów: obniżki podatków dla korporacji i osób zamożnych, cięcia wydatków rządowych (głównie tych na rzecz niższej klasy średniej i ubogich), likwidacja regulacji w biznesie. To wszystko te same „podażowe” bzdury, które wpędziły gospodarkę w kłopoty.

Korporacje nie zatrudnią więcej pracowników tylko dlatego, że zmniejszą się ich podatki, albo że wydadzą mniej z powodu regulacji. Jeśli jeszcze nie zauważyliście, zyski korporacji rosną. Większość firm nie za bardzo wie, co ma zrobić z zyskami, które właśnie wytwarzają. Nie przypadkiem wiele z nich pochodzi z zastąpienia miejsc pracy oprogramowaniem komputerowym bądź z przeniesienia ich za granicę.

Do tego wszystkiego zamożni nie tworzą miejsc pracy i przyznawanie im kolejnych obniżek podatków nie zmniejszy bezrobocia. Bogaci w Ameryce już teraz zagarniają większą część dochodów niż kiedykolwiek w poprzednich osiemdziesięciu latach. Wiele z tego używają do spekulacji na giełdzie – jedyny efekt, to zwyżka cen akcji. 
Żeby odzyskać miejsca pracy, trzeba sprawić, aby amerykańscy konsumenci znów zaczęli wydawać. Wydatki konsumenckie odpowiadają za 70 procent aktywności gospodarczej kraju. Większość z tego pochodzi od klasy średniej i tych, którzy pragną do niej dołączyć. To oni są prawdziwymi twórcami miejsc pracy.
    kolejny Reich  przyswojony przez Sutowskiego

Brak komentarzy: