Szukaj na tym blogu

wtorek, 12 czerwca 2012

Lewicowa wizja

-Wizja powtarzasz za wieloma innymi.
I co z ta wizją zrobisz jeśli ona będzie się nijak miała do rzeczywistości, która jest nieracjonalna, a racjonalne są tylko próby racjonalnego uzasadnienia tego co nieracjonalne.
Jeżeli w społeczeństwie funkcjonują pojęcia nieracjonalne,
to nie można się łudzić,
że jest  możliwa realizacja najsłuszniejszej wizji.
Każdy kto chce coś stworzyć fajnego,
czy to budowniczy jachtu,mostu, nowego BMW..., czy polityk, który chce coś dobrego w pamięci po swojej kadencji zostawić (Gdula) może zrobić to tylko z materiału, który oferuje współczesna mu  rzeczywistość.
Jeżeli  zaprojektuje wizje z materiału, którego  nie ma .
Jego wizja jest nic nie warta.
Dlatego zanim przystąpi się do budowy czegokolwiek trzeba zgromadzić właściwe dla danego projektu materiały.
Wizja polityczna, która ma szanse na realizacje opiera się
na pojęciach funkcjonujących w społeczeństwie,
 a nie na pojęciach postulowanych.
Dużo trudniej
-wprowadzić do obiegu publicznego
pojęcia, które umożliwią powstanie wizji
( to wymaga pracy i czasu)
-od samego aktu tworzenia wizji.

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Kocie, ja myślę, że my mamy pewne wspólne założenia. Aby stworzyć nową wizję trzeba poruszać się po polu oznaczonym znaczeniami, które dla wszystkich są zrozumiałe. I tak też uważam należy tworzyć wizję. Na bazie zrozumiałych pojęć.

Nie zgadzam się jednak, aby pojęcia były tworzone w zawieszeniu, w próżni. Bo wtedy niczemu nie służą i są wyłącznie propagandą i sofistyką. Jak zamierzasz komuś udowodnić, że publiczna służba zdrowia będą dla niego lepsze?

Ja miewam z moimi bardziej oświeconymi znajomymi, chociaż głównie po stronie konserwatywno-prawicowej podobne rozmowy. I tak co jakiś czas trafiam na dylemat, co mam odpowiedzieć na następujące pytanie: "to jaki ten świat będzie, ten lepszy, ten inny od tego idealnego obecnego padołu?", no jaki? I co mam odpowiedzieć? Że lepszy? Że bardziej sprawiedliwy? To nikogo nie bierze.

Inaczej by się sprawa miała, gdybyśmy posługiwali się doprecyzowanym modelem, czymś namacalnym, gdzie każdy mógłby sobie zrobić symulację - jak ja się będę miewał w tym nowym porządku. Czy ja stracę, czy zyskam, co zyskam i kiedy? Tak działa człowiek.

Lewica dzisiaj jest krytykiem rzeczywistości, jak już napisałem. Nie tworzy alternatywnej, spójnej koncepcji zagospodarowania świata, która byłaby weryfikowalna. Jest właśnie zestaw pojęć, co powinno być lepiej i dlaczego. Mniej jest rozwiązań, jak to zrobić.

kesar

Anonimowy pisze...

Nieprawdą jest również brak oporu przed nowym w wypadku Einsteina, ani innych. Jest środowisko akademickie, które jest odzwierciedleniem walki klas tylko na polu naukowym. Poczytaj zresztą o tym.

Więc wcale nie było Einsteinowi łatwiej.

kształt rzeczywistości pisze...

-kesar, cierpliwości -odpowiem postem ale to potrwa trochę (do wieczora), bo wchodzimy w podstawową problematykę.

kształt rzeczywistości pisze...

Zaczyna się tak:

-"Jak zamierzasz komuś udowodnić, że
publiczna służba zdrowia będzie dla niego lepsza?"

jeśli: "... pojęcia były tworzone w zawieszeniu, w próżni.Bo wtedy niczemu nie służą i są wyłącznie propagandą i sofistyką. "

Oczywiście, że nie da się tego robić w próżni,ale też nie konieczna jest wizja lewicowa.

Do przeprowadzenia dowodu wystarczy oprzeć się na współczesnych, wspólnych, wartościach
powszechnie przyjętych,
funkcjonujących w obiegu publicznym
i na logice.

Anonimowy pisze...

Cóż, wybacz, ale ja to widzę inaczej. Milton niejaki Friedman zauważył - nie on pierwszy zresztą - że zmiana wymaga sytuacji kryzysowej. To taki zresztą prosty mechanizm ludzkiej psychologii. I w tym kryzysie ludzie nagle zastanawiają się, co jest w tym aktualnym świecie nie tak. Zaczynają analizować. I próbują wybrać "lepszy" paradygmat. I wybierają wśród tego, co jest im przedłożone przez polityków, ideologów, filozofów, aktywistów, itd. Jak szwedzki stół. I jeśli na tym stole zamiast konkretnego dania do konsumpcji znajdą tylko postulaty, krytykę i marudzenie to wybiorą coś, co przynajmniej stwarza pozory racjonalności (a kapitalistyczny konstrukt bez wątpienia takie stwarza) i jest dostępne z półki, gotowe. Aby to zmienić trzeba na stole położyć coś namacalnego i takiego, co pozwoli ludziom się z tym zasymilować. Powoli oczywiście, ale jednak. Tak to widzę.

kesar

kształt rzeczywistości pisze...

Widzę, że nie zgadzając się -zgadzamy się.
Brakuje tylko uzgodnień -co jest co.
Jeśli chodzi o kryzys to jasne,że
jak się wszystko porządnie załamie i po krzyżu dostaną nie tylko ci, którzy zwykle dostają ale także ci, którzy z reguły nie dostają,
to ludzie zaczną myśleć. Kilku bogatych musi wyskoczyć z wysokiego okna, a ci biedniejsi muszą zbiednieć do sytuacji nieznośnej.
Tyle,że karta dań jest gotowa.
Ale większość dań, w ciągle działającym systemie, jest niedostępna (uważa się,że to nierealistyczne mrzonki, bo np. nie jesteśmy Szwedami czy takie tam)
Zacznie się poszukiwanie nowych rozwiązań z karty dań.
-Narzekanie "tego się nie da zrobić -bo rynki finansowe" itp
Jasne, w ramach funkcjonującego systemu nie da się zrobić, bo system nie pozwoli.
-Moja odpowiedź jest prosta,
lecz to raczej logika, niż wizja.
Albo władza
służy celom rynkowym, a nie społecznym wówczas nazywam taki system kapitalistycznym
albo
decyduje o tym co jest dobre: przenosząc cele społeczne ponad rynkowe,
wtedy nazywam taka władzę socjalizmem.
W tym sensie socjalistycznymi były europejskie
państwa powojnia wraz z USA, obecnie Państwa Skandynawskie i... Chiny i..Brazylia, Japonia ze swoim niskim wskaźnikiem rozwarstwienia i interwencjonizmem państwa w gospodarkę.
Kwalifikatorem
-wskaźnik wzrostu klasy średniej.
Dopóki w Chinach i Brazylii za sprawą władzy(!) rośnie klasa średnia dopóty są to państwa socjalistyczne, gdy tendencja się odwróci staną się kapitalistyczne.
Zauważysz pewnie, że to jest znamienne odejście od myślenia w tradycyjnych kategoriach marksistowskich, które o paradoksie, podjęła i pielęgnuje prawica z większym uporem niż lewica.
Dla nich jest albo kapitalizm albo socjalizm jako dwa przeciwstawienia -czarne-białe.
W tym co przedstawiłem jest rozmycie tych konturów.
Ale kryterium rozróżnienia pozostaje kategoryczne.

kształt rzeczywistości pisze...

A więc kartę dań widziałbym jako przygotowanie odpowiednich pojęć (oprzyrządowania) i eliminowanie nadmuchanych zafałszowanych, niebezpiecznie dryfujących, pojęć,które funkcjonując w obiegu powszechnym zniekształcają rzeczywistość z konsekwencjami.
Oczywiście odpowiednio wielki kryzys wywracając wszystko do góry nogami załatwia sprawę za nas. Wtedy bez zbędnego tłumaczenia okazuje się, że nie zawsze prywatne jest dobre i nie zawsze państwowe jest złe.

Anonimowy pisze...

Ok, tylko możesz opisać ten model, na który się powołujesz? Bo ja cały czas nie wiem. Model skandynawski, trzecia droga? Gdzie mam znaleźć opis tego, co jest tym docelowym systemem. Bo mam wrażenie, że każdy mówi o trochę czym innym. Który to model socjalizmu proponujesz.

Gdzieś to powinno być spisane, opowiedziane i doprecyzowane. Bo jak na razie to wszyscy mówią o zmianach, ale każdy ma na myśli ostatecznie coś innego.

Nie uważasz, że potrzeba menu? No bo jak się rozpoznać w tym gąszczu idei i frakcji? Bycie lewicowym to trochę za mało.

Ja chcę konkretów. Bzdury opowiadane przez polityków mniej lub bardziej populistycznych jakoś mało mnie przekonują. Ale nawet KP oprócz ogólnikowego Poradnika nic bardziej precyzyjnego nie proponuje. Stąd moje pytanie.

kształt rzeczywistości pisze...

- Odnośnie wyzwalającego wielkiego kryzysu.
-Toż to podniesienie rąk do góry; "Im gorzej tym lepiej". Dlatego tworzenie jadłospisu na -po wielkim kryzysie to nonsens i błąd.
Trzeba się skupić na tym co tu i teraz. A można zrobić bardzo dużo, ale trzeba odejść od świata czarno białego prostego jak konstrukcja cepa. Kiedyś było wiadomo: tu robotnicy, tu kapitaliści;białe i niebieskie kołnierzyki teraz trzeba nieco subtelniejszych rozróżnień.
-Pytasz jaki model.
Odpowiedź:
Jeśli jesteś humanistą pewnie Cię nie zadowoli
ma to być model zrównoważony.
Dlaczego neoliberalizm jest zły.
W takim podejściu: nie dla tego,że gnębi lud
ale dlatego,że tworzy system niestabilny.
Świat globalny komplikuje się, a to prowadzi do coraz większych nierównowag (weź tę źle rządzoną Grecję i dobrze rządzone Niemcy.Kto naruszył równowagę prowadząca do kryzysu -jak myślisz? Grecja czy Niemcy.
Czynienie współczesnego rynku demiurgiem równowagi globalnej w pełnym gospodarczym i społecznym zakresie gdy tenże współczesny rynek dąży do nierównowagi jest logicznym nonsensem.
Pytasz o model. Może być dowolny aby był zgodny z logiką, a więc niesprzeczny wewnętrznie w możliwie jak najdłuższym okresie. A po co nam lewica: aby tego pilnowała, w warunkach doraźnych interesów, które będą się z całych sił temu przeciwstawiały.
A więc przejdźmy na inny poziom dyskusji:
zimny, beznamiętny, logiczny. Że tak się nie da? Ale trzeba próbować.
Może mi powiesz dlaczego rozsądne głosy dotyczące zagrożeń ekologicznych traktowane są jak takie sobie gadanie może słuszne ale takie, którym nikt na dobre nie przejmuje się.
A Ty się pytasz o model. Czy to nie jest model? Ale żeby go wdrożyć trzeba zmienić system tak aby stał się społecznie, a nie rynkowo,
sterowny.
Przy modelu sterowanym pod dyktando bezrozumnego rynku nic nie zrobisz.

kształt rzeczywistości pisze...

Kontrola społeczna jest zawodna -gwarancji nie daje ale daje możliwość.
Rynek nie daje żadnej szansy, żadnej możliwości.
-Wybór jest więc
między tym co możliwe (bez gwarancji),
a tym co niemożliwe
Jeżeli zrozumiesz o co tu biega w tym zdaniu
-to już wiesz.

kształt rzeczywistości pisze...

-Na pewno nie neoliberalizm
Właśnie kończy się jego żywot
-Na pewno nie trzecia droga.
Już skończyła żywot bo w istocie
szła w jego ślady.
Dlaczego nie znana wypróbowana
socjaldemokracja w stylu powojennym
gdzie nie gdzie zachowana.
Masz model!!
Mówią,że niedobry,
że nie do zastosowania?
że była możliwa w specyficznych warunkach,
które się nie powtórzą?
nie nadaje się do warunków
globalizmu gospodarczego,
że była incydentem w dziejach.
A może incydentem jest dzisiejszy globalizm.
Za dziesięc lat nie będzie taniej produkcji w Chinach Turcji i Brazylii, za dwadzieścia w Afryce. Wówczas kapitał nie będzie miał gdzie uciekać.
Zbyt daleko szukałeś modelu,
który był pod nosem.
Organizacja społeczeństwa przyszłości
nie tylko musi być nakierowana na społeczeństwo,a nie na rynek
-ale musi być sterowalna,
czego dominacja rynku w polityce
nie zapewnia
Coraz większą rolę
będzie odgrywać ekologia
i to nie na żarty,
która dominacje rynkową źle znosi.

Anonimowy pisze...

No dobra. Już wiem. Socjaldemokracja plus duży akcent na ekologię. I ja się z tym nawet zgadzam poniekąd. To naprawdę są również moje wartości. Mam jednak z tym pewien dysonans.

Pojawia się mianowicie pewien problem. Jeśli przeanalizujesz losy socjaldemokracji (przyjmijmy na chwilę w Europie głównie) to zauważysz pewną prawidłowość. Mianowicie większość z tych ugrupowań zadziwiająco skręcała przez ostatnie 30 lat w kierunku centrum. Jakby chcąc nie chcąc przybliżając się do modelu neoliberalnego. Przykładów jest wiele: Clinton, Blair, nawet na naszym podwórku Miller. Robili to tworząc konstrukt "trzeciej drogi", aby sobie zracjonalizować kompromisy z rzeczywistością. I to nie jest przypadek. Oni wszyscy byli poddani pewnym procesom gospodarczo-historycznym, którym nie byli w stanie się przeciwstawić. Po prostu. Nie można im pewnie personalnie zarzucić złej woli. Po prostu reagowali racjonalnie na pewne dictum. A brzmi ono prosto: dyktatura kapitału. Jaki przywódca mając do wyboru: liberalizacja (rynku pracy, rynku bankowego, nieruchomości) równa się więcej inwestycji przez międzynarodowe korporacje lokujące tutaj swoje fabryki, centra finansowe i usługowe ALBO umocnienie ruchu związkowego, zacieśnienie regulacji dające zero inwestycji - WYBIERZE TO DRUGIE? I jak wytłumaczy to wyborcom?

Problem nie jest lokalny. Problemem jest rywalizacja o kapitał na poziomie globalnym. I sytuacja nie zmieni się, jeśli jeden tylko jakiś premier (np. Hollande) stwierdzi, że będzie zawracał rzekę kijem. To może się odbyć tylko na poziomie globalnym lub subglobalnym (Europa np.). A to się nie dzieje, bo i poszczególne państwa mają różne wizje i interesy (Grecja - Niemcy).

Tak więc wszystko pięknie, ale jakoś nadal nie widzę tej zmiany na poziomie prostego wyboru socjaldemokracji z menu. To już tak nie zadziała. Zadziała tylko nowa komplementarna wizja. A ta nie powstała. Przykro mi. I jest pewne, że cegiełki tej wizji w postaci Twoich "pojęć" istnieją częściowo. Nie widzę jednak, aby ktoś je poskładał w coś spójnego.

Momentami przybierasz mentorski ton, a to już nie fajne.

kształt rzeczywistości pisze...

Masz rację, lokalnie dla każdego premiera, który ma na karku okres wyborczy, to wybór nie tylko trudny ale z góry przesadzony.
Masz tu klasyczną sytuacje systemową. System pewne zachowania dopuszcza innych nie. Działając w ramach systemu jesteśmy ograniczeni jego ograniczeniami.
Wyjście poza ograniczenia oznaczałoby zmianę systemu, a więc jakąś formę rewolucji, (którą jest także "wielki kryzys").
To co proponuję to styl wojny partyzanckiej: bez rewolucji zdobywanie przyczółków i zwolenników (to właśnie robi Krytyka)
i poszerzanie wspólnoty językowej.
Zdecydowany bój o język.
Czy nie uważasz,że to się przyda
i w wypadku najgorszego
i w wypadku gdy język argumentów nadkruszy status quo doprowadzając do zmiany na drodze ewolucyjnej w sytuacji wspólnego dla wszystkich zagrożenia.
-Z tego co pisałem wcześniej sytuacja dogodna dla socjaldemokracji powinna uformować się dopiero za dziesięć -dwadzieścia lat. W tym czasie wysoce prawdopodobny jest "wielki kryzys". O tym mówią ekonomiści nie zaangażowani w lobbowanie na rzecz, gdyż po tym ostatnim nie wprowadzono żadnych zabezpieczeń, a więc w tym stanie rzeczy powtórka z rozrywki gwarantowana.
-Wybacz mi miejsca gdzie zdarzał się mentorski ton, muszę przeczytać gdzie mi się to przydarzyło i uważać.

Anonimowy pisze...

Tutaj się zgadzam. Język tworzy rzeczywistość o określa wartości. I to, co robi KP jest jak najbardziej cenne, bo tworzy budulec i narzędzia. Ja mam cały czas jednak na myśli wyższą warstwę. Jaki budynek ma powstać z tych cegieł. Bo nie widzę, aby ktoś nad tym pracował.

Nawet myślałem, żeby stworzyć taką inicjatywę, jak słowo. Bo to mnie martwi. Cegły to za mało. I obawiam się, że tym razem jeden człowiek tego nie zrobi. To musi być zespół. Think-tank, który coś takiego opracuje. KP jest dobrym miejscem, aby coś takiego zacząć tworzyć, ale to chyba nie ma wielkiego priorytetu jak widzę. Albo nie ma wystarczającej wartości dla uczestników. A dla mnie ogromną. Bo nie oddam swojego głosu na kogoś, dopóki nie zobaczę twardych konkretów "jaki ten świat ma być".

Wyobraź sobie zespół ludzi oświeconych i wykształconych, którzy siadają i projektują ten nowy koncept. I reprezentują każdą z istotnych gałęzi wiedzy: ekonomista oczywiście (bo jakżeby bez nich?@!), są inżynierowie, ale jest cała humanistyczna strona, socjolodzy, psycholodzy, medycyna, ekologia, filozofowie (jak w państwie Platona :D) różne specjalności. I oni wspólnie nad tym pracują. Mam takie naiwne marzenie... :D

kształt rzeczywistości pisze...

- Jeszcze jest jedna możliwość.
A może nie dać się dyktatowi rynków finansowych.
Porzucić pieniądz dłużny; emisje pieniądza przenieść z banków prywatnych do banku centralnego.
Nie ulegać szantażowi Kulczyka i Solorza,
że przeniosą swoje interesy za granice.
I tak nie płacą podatków. I czy na pewno tak łatwo wszystkim się wynieść. Ze Szwecji jakoś się nie wynoszą mimo wysokich podatków.
Ilość możliwości wywożenia majątku produkcyjnego jest ograniczona.
A o gospodarce i tak decyduje popyt, a więc ilość pieniądza w dostępie powszechnym, a nie elitarnym.

kształt rzeczywistości pisze...

-kesar,
-mówisz,ze lewica zajmuje się krytykowaniem i z tego nie wiele wynika.
Racja, za mało jest analiz, w nadmiarze krytyki.
Natomiast, wybacz ale konstrukcja Think tanku: zebrać dyplomowanych: socjologów, psychologów, filozofów, inżynierów itp zorganizować procedując -i już masz L. T. T. -nie zadziała.
Podobnie myślą politycy gdy znajdą się u władzy (po raz pierwszy). Jeśli mają problem tworzą komórkę, stanowisko, itp dla rozwiązania problemu. Tak się nie da, bo tworzą w istocie tylko biurokratyczną machinę produkującą papier i koszty.

kształt rzeczywistości pisze...

Piszesz: "... Socjaldemokracja plus duży akcent na ekologię."
W porządku, pod warunkiem, że ekologii nie traktujesz jako konstruktu.
To nie ideolodzy włączają ekologię do swojego ideologicznego repertuaru ale ekologia domaga się aby ja włączono.
Lewica jako rzecznik wszystkich grup nie może zaniedbywać żadnego czynnika, który ma istotny wpływ na równowagę społeczną.
Jeżeli tu dopatrzysz się mentorstwa, to nie jest on skierowany do Ciebie.

Anonimowy pisze...

Trochę mnie źle zrozumiałeś. Ja nie chcę tworzyć nowego konstruktu politycznego. Ja chcę tworzyć wizję, która ujmie ludzi i ich przyciągnie do ruchu, który może to tę rzeczywistość zmienić.
A poza tym, jeśli nie to, to co? Czekać aż wszyscy się przekonają, że to nie działa i że prowadzi w złą stronę? Liczyć na masowe olśnienie? Uprawiać pracę u podstaw, kiedy konserwatywno-liberalne think-tanki uprawiają propagandę wspartą milionami dolarów? No chyba nie liczysz, że to się stanie deus ex machina? Czy może jakaś rewolucja? Bo chyba nie to. Zawsze kończy się to władzą populistów lub zbrodniarzy.

Anonimowy pisze...

Ekologia nie jest dla mnie konstruktem. Jest po prostu środowiskiem, w którym żyjemy. Tutaj nie ma wyboru po prostu.

A lewica nie zagospodarowała tego terenu odpowiednio, szczególnie ta mainstreamowa. Stąd zieloni. Dlatego ten akcent.