Szukaj na tym blogu

czwartek, 7 czerwca 2012

Barbara Szelewa   
07.06.2012
W swojej ostatniej książce, End this Depression Now!
Paul Krugman chce przemówić bezpośrednio 
do opinii publicznej 
w krajach dotkniętych kryzysem –
 ponad głowami „bardzo poważnych ludzi”. 
To właśnie ich polityka, jak twierdzi, 
sprowadziła nas wszystkich na złą ścieżkę, 
powodując ogromne koszty ekonomiczne i społeczne. 

Nauczka
money_120.jpgKrugman przekonuje 
przede wszystkim, 
że recepta na zakończenie kryzysu 
jest w zasięgu ręki. 


Władze powinny skierować uwagę 
na problem bezrobocia, 
zamiast tak bardzo przejmować się 
deficytem budżetowym. 
Na oszczędzanie 
(i np. wysokie stopy procentowe) 
czas przychodzi razem z boomem, 
kiedy rośnie inflacja, a gospodarce grozi „przegrzanie”. 
Kiedy zaś rośnie bezrobocie 
i spada przez to popyt na rynku, 
rząd musi swoimi inwestycjami opłacać miejsca pracy. 
„Jeśli zwykli obywatele zaciskają pasa – wydają mniej
 – i rząd też wydaje mniej, 
to kto będzie kupował amerykańskie produkty?” 
A jak nikt nie będzie kupował, 
to jeszcze bardziej spadnie liczba miejsc pracy 
i spirala kryzysu będzie się dalej nakręcać.

„Gdy ty wydajesz, ja zarabiam” 

– to zdanie pojawia się wielokrotnie, jak refren, 
chyba po to, by wytłumaczyć, 
a może nawet wtłoczyć niektórym do głowy, 
że gdy rząd wydaje pieniądze, 
to ktoś inny (najlepiej, jeśli są to obywatele), 
kto dzięki temu zachował lub dostał pracę, 
wydaje je na produkty gospodarki 
i w ten sposób ją ożywia. 
Sprawa deficytu, zwłaszcza w USA, 
w przypadku których oprocentowanie 
obligacji jest niezmiennie niskie, 
powinna zejść na dalszy plan. 
Wielki kryzys już w latach 30. nauczył nas, 
co należy robić, by tworzyć miejsca pracy 
i przywrócić wzrost. 
Wystarczy sięgnąć po te znane narzędzia, 
czyli przede wszystkim publiczne inwestycje 
na wielką skalę. 

Ale ale, jak to? Przecież podobno 

„zadłużyliśmy się już wszyscy ponad miarę” 
i „musimy się zachować odpowiedzialnie”: 
najpierw oddać dług, 
by w ten sposób odzyskać zaufanie rynków 
i stabilność finansową. 
Po paru latach antydeficytowej indoktrynacji 
łatwo przychodzi nam powtarzać podobne zdania. 

Moralność i dług
Nie wiedzieć czemu, pisze Krugman,

 sprawę deficytu 
ujmuje się w kategoriach moralnych. 
Wydałeś więcej, niż masz, zgrzeszyłeś, 
teraz za pokutę nie będziesz wydawał, 
lecz oddawał, może nawet stracisz dom i pracę, 
a dzieci twoje popadną w biedę – trudno. 
Argument taki stosuje się zarówno 
wobec zwykłych ludzi, jak i rządów. 
Więcej: skoro obywatel musi zaciskać pasa, 
to rząd tym bardziej, solidarnie. 
Tyle że kiedy rząd oszczędza, 
to na przykład zwalnia pracowników sektora publicznego, 
wpędzając w bezrobocie i biedę swoich obywateli.
 Mało to solidarne, prawda? 

Argument „niemoralności zadłużania się” 

jest też bardzo istotny w europejskim 
dyskursie oszczędnościowym. 
Tyle że sytuacja Europy różni się pod jednym, 
bardzo istotnym względem 
– funkcjonowania wspólnej waluty. 
Bez mechanizmu automatycznego wsparcia 
z centralnego budżetu dla tych krajów 
wspólnego obszaru walutowego, 
które przeżywają kryzys, 
i w sytuacji, gdy nie mogą one prowadzić 
samodzielnej polityki monetarnej, 
kraje te pozostają wobec kryzysu 
bezbronne. 
I padają ofiarami oszczędnościowego 
przymusu. 
Gdyby miały własną walutę, mogłyby ją 
zdewaluować, 
tym samym przywracając konkurencyjność
 swojemu eksportowi
i zwiększając szanse na przyspieszenie wzrostu. 
Mogłyby też samodzielnie manipulować 
stopą procentową. 

Nieobniżanie stóp procentowych 

przez Europejski Bank Centralny 
w obawie   przed inflacją 
i wprowadzanie programów oszczędnościowych
 we wszystkich krajach strefy euro, 
również tych, 
które mają nadwyżkę handlową, 
jeszcze bardziej zmniejsza szanse 
na wyjście z kryzysu tych państw, 
których głównym problemem jest deficyt handlowy. 
Rozwiązaniem dla Europy nie jest jednak powrót 
do walut narodowych, 
niezależnie od tego, jak wiele wad miałaby strefa euro. 
Koszty jej likwidacji, również symboliczne, 
mogłyby być trudne do uniesienia. 

Nie musicie tego robić
Co zatem powinna zrobić Europa?

Na przykład, zdaniem Krugmana, 
pozwolić na lekko podwyższoną inflację, 
tak by kraje „deficytowe”, nie obniżając płac, 
stały się bardziej konkurencyjne 
wobec krajów „nadwyżkowych”. 
W nich z kolei należałoby zastosować 
ekspansywną politykę fiskalną. 
Stworzyłoby to szansę, 
że popyt na produkcję z krajów 
najbardziej dotkniętych kryzysem wzrośnie
 – bardziej produktywni (i zamożniejsi) Niemcy 
mogliby np. konsumować więcej 
tańszych towarów z Hiszpanii. 
Realne problemy z deficytem budżetowym 
w tych krajach wymagałyby w długim okresie 
oszczędności, 
ale drakońskie cięcia w krótkim okresie 
będą dla nich po prostu zabójcze.

Jeśli rozwiązanie jest takie proste, 

to dlaczego tak wielu „bardzo poważnych ludzi” 
wciąż utrzymuje, że 
najważniejsza jest dyscyplina finansowa? 
Słyszymy różne odpowiedzi, czasem domysły. 
Krugman oskarża: 
o działanie na rzecz instytucji 
finansowych i ich interesów,
 o obronę tych instytucji 
kosztem całych społeczeństw, 
wreszcie o uzasadnianie 
obojętności wobec cierpienia i okrucieństwa. 

Na początku End this Depression Now! autor deklaruje, 

że książka napisana jest przystępnym językiem – dla ludzi, 
wyborców, którzy mogą wybierać inaczej albo naciskać 
na swoich reprezentantów politycznych. 
Rzeczywiście tak jest, do tego Krugman, 
pisząc o ekonomii, przyjmuje perspektywę 
zwykłego człowieka. 
Nie jest to racjonalna jednostka 
maksymalizująca własny zysk 
znana z neoklasycznej teorii ekonomii, 
przeciwnie – to jednostka całkiem realna, 
zmęczona, rozczarowana i zniechęcona, 
jednostka, której odbiera się prawo do decydowania 
o własnej przyszłości. 
Jeśli przez długi czas będzie bez pracy, 
być może złamie jej to życie,
 może nie będzie jej stać na leczenie 
ani na studia dla dzieci. 
Trzymając się kurczowo jednego podejścia 
do walki z kryzysem, 
nie wolno zapominać,
 że wpływa się na los milionów konkretnych ludzi. 

Nie skazujcie ich na nieszczęśliwe życie, 

nie musicie tego robić 
– to główne przesłanie End this Depression Now!.
Trudno po jej lekturze zrozumieć, 
dlaczego polityka mająca przynieść ulgę 
zwykłemu człowiekowi, 
który wziął kredyt na mieszkanie 
i nie jest w stanie go spłacić, 
jest od razu nazywana „populizmem”, 
a polityka pomagająca 
utrzymać wysokie zarobki tym, 
którzy i tak już są bogaci,
 nosi dumne miano „racjonalnej”.
 Jak przekonuje Krugman, 
polityka fiskalnej wstrzemięźliwości przynosi efekty 
w bardzo specyficznych warunkach, 
bynajmniej nie tak krytycznych, 
w jakich są teraz dotknięte kryzysem gospodarki.

Paul Krugman, „End this Depression Now!”, 

W.W. Norton & Company (2012)
  

Brak komentarzy: