Szukaj na tym blogu

sobota, 30 marca 2019

Robert Biedroń szedł do wyborów pod sztandarem "inna polityka jest możliwa", a więc w kontrze zarówno do PO jak do PIS. Pociągnął za sobą 14% tych którzy od dłuższego czasu twierdzili, że nie mają na kogo głosować. I gdyby był konsekwentny mógłby tylko  zyskiwać. Ale nie wytrzymał ciśnienia oskarżeń o to, że toruje drogę PIS-owi do ponownej wygranej.
Zwinął sztandar. Zwolennicy poczuli się zawiedzeni. Sondaże to wychwyciły.
 Odwrócenie się od przesłania, które budzi nadzieje i trafia w oczekiwania równa się utracie wiarygodności  zabójczej dla polityka. To tak jakby kapitan statku zgubił busolę.
Gdy przestał wierzyć swojemu politycznemu instynktowi zdał się  na speców od marketingu politycznego. Pod ich wpływem zaczął zaklinać rzeczywistość.
"Stwierdzenie, że na konwencji założycielskiej było nas tysiące, a teraz są nas miliony pogrąża wiarygodność RB. I to widać.  Co stwierdzam z wielką przykrością. I jako niepoprawny optymista
będę na niego głosował.



Brak komentarzy: