Patrząc z pozycji żółwia zastanawia dlaczego Polska gospodarka rozwija się bez kłopotów francuskich i włoskich, mimo głupot popełnianych przez rządzących, mimo nieoszałamiającej innowacyjności. Okolice Warszawy , które od niedawna osobiście uzupełniłem rozbudowują się jak szalone. Budowane są domy i osiedla, remontowane stare. Jadąc Modlińską co chwila mijasz
mini market budowano -usługowy. Na pustkowiu wyrasta olbrzymi ponad 1ha budmarket w którym kupisz od a-z - właściciele liczą na obroty i koniunkturę.
Francja, materiały bud. i robocizna, w przeliczeniu, cztery razy droższe niż w Polsce.
Jeśli koszty robocizny wzrosną , a co z tym idzie koszty materiałów , wówczas tylko nielicznych (powiedzmy cztery razy mniej) będzie stać na budowę domu. Jeśli do tego dodamy rozwój infrastruktury, finansowany przez Unię. Gdzie jedno napędza drugie.
Wzrost zarobków -to wygaszanie jednego z silników ciągnących Polską gospodarkę.
- Czy nie lepiej zatem zostać przy cztery razy mniejszych kosztach,
a poziom życia podnosić na drodze poprawiania komunikacji, służby zdrowia, instytucji opieki, szkolnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz