Coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji, której rozwój w pewnym momencie ma nam podobno zagrozić.
Jest to pogląd z gruntu mylny, mimo,że bywa wygłaszany przez ludzi o uznanych skądinąd nazwiskach.
Maszyny mogą być znacznie od człowieka inteligentniejsze i przy tym świadome, ale to nie znaczy, że będą podlegały imperatywowi istnienia.
Imperatyw ten nie jest bowiem funkcją inteligencji.
Inteligentnej maszynie będzie obojętne czy będą istnieć, czy nie.
Przede wszystkim trzeba rozumieć, że jesteśmy wytworem biologii.
Biologia to udana próba zaistnienia w świecie zmiany. Biologiczny imperatyw -celem istnienie-
uruchomił dynamikę biologiczną zwaną skrótowo "ewolucją".
Utrzymać się przy życiu i przedłużyć je przez rozmnożenie.
Zapewnienie potrzeb energetycznych, metabolizowanie materii
i konieczność rozmnażania, są nam właściwe wraz z całą biologią, ale nie z inteligentnymi maszynami.
Dopóki człowiek poddany konieczności przetrwania zmuszany jest do zaspokojenia potrzeb w zakresie energii i materii, dopóty
nie zadaje sobie pytania o to czy warto, czy nie warto żyć.
Gdy cywilizacja człowieka doprowadziła go do uwolnienia spod tego imperatywu i gdy słabnie chęć do trwania potomnego, musiało pojawić się to pytanie o sens życia.
Tak więc to my upodabniamy się do maszyn, a nie maszyny do nas
wtedy gdy zaczyna u nas słabnąc imperatyw istnienia, którego inteligentne maszyny są pozbawione.
Uzależnieni od ewolucji i zanurzeni w niej,
jesteśmy ukształtowani przez pokolenia najdłużej nas poprzedzające i nasze racjonalne zachowania, to nie norma,
bo kierują nami zarówno emocje jak racjonalizm.
Dlatego inteligentne maszyny pozbawione emocji będą zachowywać się racjonalniej od nas, ale tylko od nas zależy, czy powierzymy im swój los.
Natomiast maszyny wyposażone w inteligencje i nasze emocje,
będą chętniej przez nas widziane, ale mocje, które one będą one uwzględniać będą dalej emocjami naszymi ....- a nie ich emocjami.
Pozostawiając je dalej doskonale obojętnymi.
Jest to pogląd z gruntu mylny, mimo,że bywa wygłaszany przez ludzi o uznanych skądinąd nazwiskach.
Maszyny mogą być znacznie od człowieka inteligentniejsze i przy tym świadome, ale to nie znaczy, że będą podlegały imperatywowi istnienia.
Imperatyw ten nie jest bowiem funkcją inteligencji.
Inteligentnej maszynie będzie obojętne czy będą istnieć, czy nie.
Przede wszystkim trzeba rozumieć, że jesteśmy wytworem biologii.
Biologia to udana próba zaistnienia w świecie zmiany. Biologiczny imperatyw -celem istnienie-
uruchomił dynamikę biologiczną zwaną skrótowo "ewolucją".
Utrzymać się przy życiu i przedłużyć je przez rozmnożenie.
Zapewnienie potrzeb energetycznych, metabolizowanie materii
i konieczność rozmnażania, są nam właściwe wraz z całą biologią, ale nie z inteligentnymi maszynami.
Dopóki człowiek poddany konieczności przetrwania zmuszany jest do zaspokojenia potrzeb w zakresie energii i materii, dopóty
nie zadaje sobie pytania o to czy warto, czy nie warto żyć.
Gdy cywilizacja człowieka doprowadziła go do uwolnienia spod tego imperatywu i gdy słabnie chęć do trwania potomnego, musiało pojawić się to pytanie o sens życia.
Tak więc to my upodabniamy się do maszyn, a nie maszyny do nas
wtedy gdy zaczyna u nas słabnąc imperatyw istnienia, którego inteligentne maszyny są pozbawione.
Uzależnieni od ewolucji i zanurzeni w niej,
jesteśmy ukształtowani przez pokolenia najdłużej nas poprzedzające i nasze racjonalne zachowania, to nie norma,
bo kierują nami zarówno emocje jak racjonalizm.
Dlatego inteligentne maszyny pozbawione emocji będą zachowywać się racjonalniej od nas, ale tylko od nas zależy, czy powierzymy im swój los.
Natomiast maszyny wyposażone w inteligencje i nasze emocje,
będą chętniej przez nas widziane, ale mocje, które one będą one uwzględniać będą dalej emocjami naszymi ....- a nie ich emocjami.
Pozostawiając je dalej doskonale obojętnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz