Szukaj na tym blogu

środa, 13 lutego 2013

To cudowne dziecko Ameryki

Apple
 ma w zasadzie tylko jedną wadę: mianowicie od dłuższego czasu robi swoją mamę w bambuko. Od 34 mld dol. zarobionych w 2011 r. zapłaciło jej tylko 3,3 mld w podatkach, czyli nieco poniżej 10 proc. Tymczasem nominalna stawka dla firm wynosi w USA 35 proc., a dochodzą jeszcze podatki stanowe.

Około 70 proc. zysków Apple'a jest księgowanych poza USA.

Kiedy ściągamy piosenkę czy aplikację na iPhone'a z serwisu iTunes, pieniądze - formalnie rzecz biorąc - zasilają firmę iTunes S.a r.l zarejestrowaną w Luksemburgu. W Irlandii, gdzie podatek dla firm wynosi 12,5 proc., Apple założył dwie spółki, które transferują część zysków do Holandii oraz na Brytyjskie Wyspy Dziewicze, czyli do karaibskiego raju podatkowego, gdzie stawka wynosi wymarzone przez wszystkich przedsiębiorców świata zero procent.


Najbardziej obrażona na Apple'a powinna być zadłużona Kalifornia. Główna siedziba koncernu mieści się w kalifornijskim Cupertino. Pracownicy firmy korzystają z tamtejszych szkół, dróg i ochrony policji. Ale zyski są w dużym stopniu księgowane w malutkim biurze Apple'a w Nevadzie, sąsiednim stanie, który nie pobiera podatku dochodowego od firm (w Kalifornii 9 proc.).

Najbardziej obrażona na Apple'a powinna być zadłużona Kalifornia. Główna siedziba koncernu mieści się w kalifornijskim Cupertino. Pracownicy firmy korzystają z tamtejszych szkół, dróg i ochrony policji. Ale zyski są w dużym stopniu księgowane w malutkim biurze Apple'a w Nevadzie, sąsiednim stanie, który nie pobiera podatku dochodowego od firm (w Kalifornii 9 proc.).

Apple broni się, że bezpośrednio zatrudnia w USA, głównie w Kalifornii, 50 tys. osób (a za granicą tylko 20 tys.). Pośrednio tworzy w kraju dodatkowe kilkaset tysięcy miejsc pracy, bo pracownicy koncernu chodzą do restauracji, kupują samochody i domy. Prezes Cook mówił niedawno, że część produkcji zostanie przeniesiona do USA - i tym zapewne zasłużył sobie na fotel obok pierwszej damy (spodziewano się nawet, że wygłosi jakieś dodatkowe, bardziej konkretne oświadczenie w tej sprawie).

Trzeba zresztą przyznać, że w porównaniu z innym koncernami Apple jest w unikach podatkowych wstrzemięźliwy. Szacuje się, że największe firmy z listy Fortune 500 zgromadziły za granicą USA ok. 1,6 bln dol. Teraz ostro lobbują w Waszyngtonie, by skłonić kongresmenów do uchwalenia wakacji podatkowych - czyli, żeby mogły sprowadzić te pieniądze do kraju, nie płacąc od nich 35 proc. podatku. Ostatni raz takie wakacje zafundował koncernom George W. Bush.

Na osławionych Kajmanach, czyli karaibskim raju podatkowym, jest czteropiętrowy budynek, w którym nominalnie ma siedziby 18 tys. firm.

Szczególnie irytujący jest przypadek wielkich banków z Wall Street, które w 2008 r., kiedy zawalił się rynek nieruchomości i groziło im bankructwo, dostały od rządu USA gigantyczne pożyczki, dzięki którym się uratowały. Bank of America, który zarejestrował na Kajmanach ponad 200 spółek-córek, dostał wtedy ponad 45 mld dol. Jak przypomina deputowany Bernie Sanders, jedyny socjalista w amerykańskim Kongresie, w 2011 roku bank ten nie zapłacił ani centa podatku!

"Nie może być tak, że koncerny przypominają sobie, że są amerykańskie, kiedy potrzebują pomocy, ale kiedy trzeba płacić podatki, to nie chcą mieć z Ameryką nic wspólnego" - twierdzi Sanders. Kilka dni temu złożył w Kongresie projekt ustawy, która uniemożliwiłaby amerykańskim firmom wyprowadzanie pieniędzy do rajów podatkowych.

                                  http://wyborcza.pl/1,75477,13391491,Obama_kocha_Apple_a__czyli_doroczne_oredzie_prezydenta.html

Brak komentarzy: