zastosowanie terminów
„niepodległość” czy „suwerenność”,
jakie można sobie wyobrazić.
Oparte albo na ignorancji,
albo na zamyśle politycznym,
który jest bardzo krótkowzroczny.
W takich sytuacjach wychodzi na jaw,
że jesteśmy intelektualnie
nieprzygotowani do rzeczywistości,
w której się znaleźliśmy po roku 1989.
W Polskim Porozumieniu Niepodległościowym zdawaliśmy sobie z tego sprawę i usiłowaliśmy myśleć naprzód.
W tekście O Polsce i Europie, który
ogłosiliśmy w 1979 roku,
postawiliśmy tezę, że kiedy odzyskamy niepodległość,
najlepszym sposobem jej zagospodarowania i utrwalenia
będzie wejście do Wspólnoty Europejskiej.
Ja się tej tezy trzymam i
uważam ją za opisującą rzeczywistość.
W pojedynkę w dzisiejszym świecie
niepodległości bronić nie jesteśmy w stanie,
nie tylko na poziomie militarnym,
ale także ekonomicznym i społecznym.
Historycznie konflikty rozstrzygało się siłą.
Michalski:
Może mając w przeszłości kłopoty z wygrywaniem realnych wojen, wyżywamy się w tej retoryce, bo ona niczym nie grozi?
Grozi osłabieniem naszej skuteczności
w realnych rokowaniach europejskich,
gdzie język pokojowy, argumentacja „pokojowa”
– są realnymi narzędziami
uzyskiwania rozmaitych ustępstw,
a z językiem „wojennym” można tylko stracić.
w realnych rokowaniach europejskich,
gdzie język pokojowy, argumentacja „pokojowa”
– są realnymi narzędziami
uzyskiwania rozmaitych ustępstw,
a z językiem „wojennym” można tylko stracić.
-Nazywanie tego „wojną” nie ma sensu,
po pierwsze dlatego, że nie jest prawdą,
że to jest wojna (bo na wojnie ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa),
a po drugie dlatego, że nie jest to skuteczne.
I to na dwóch kierunkach. Po pierwsze,
pozostawia własne społeczeństwo w obszarze mitów,
niczego o współczesnej Europie
własnego narodu nie uczy.
A po drugie, utrudnia porozumiewanie się
z innymi uczestnikami
tych wspólnotowych negocjacji.
To, co się działo w polskim Sejmie
przy okazji dyskusji o pakcie fiskalnym, było absurdalne.
że to jest wojna (bo na wojnie ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa),
a po drugie dlatego, że nie jest to skuteczne.
I to na dwóch kierunkach. Po pierwsze,
pozostawia własne społeczeństwo w obszarze mitów,
niczego o współczesnej Europie
własnego narodu nie uczy.
A po drugie, utrudnia porozumiewanie się
z innymi uczestnikami
tych wspólnotowych negocjacji.
To, co się działo w polskim Sejmie
przy okazji dyskusji o pakcie fiskalnym, było absurdalne.
O utracie niepodległości, o nowych rozbiorach,
wręcz o okupacji
mówi istotna część elity politycznej państwa,
wręcz o okupacji
mówi istotna część elity politycznej państwa,
które co tydzień otrzymuje
z unijnego budżetu
z unijnego budżetu
równowartość miliarda złotych
wydawanych później na
infrastrukturę, na ochronę socjalną polskiej wsi,
pomagających temu państwu realizować cele,
na które inaczej nie byłoby nas w ogóle stać.
wydawanych później na
infrastrukturę, na ochronę socjalną polskiej wsi,
pomagających temu państwu realizować cele,
na które inaczej nie byłoby nas w ogóle stać.
.... przeciwnicy integracji „ustawili” przebieg tej dyskusji
do tego stopnia, że pewne informacje trzeba by dzisiaj
przypominać zupełnie od nowa
do tego stopnia, że pewne informacje trzeba by dzisiaj
przypominać zupełnie od nowa
.... będziemy musieli podejmować szybko
fundamentalne decyzje w polityce europejskiej,
do których nie jesteśmy merytorycznie przygotowani.
fundamentalne decyzje w polityce europejskiej,
do których nie jesteśmy merytorycznie przygotowani.
...Trzeba do Unii zgłaszać pretensje,
trzeba politycznie walczyć o jej kształt,
bo to jest organizm, który się rozwija.
My musimy dostosowywać ją do zmieniającego się świata,
wyznaczać kierunek rozwoju.
Lewica i prawica mają taką możliwość
oddziaływania politycznego na kształt Unii.
Pod warunkiem, że żadna ze stron nie zmistyfikuje Unii
jako „źródła zagrożeń”, które zupełnie nie z Brukseli się biorą.
trzeba politycznie walczyć o jej kształt,
bo to jest organizm, który się rozwija.
My musimy dostosowywać ją do zmieniającego się świata,
wyznaczać kierunek rozwoju.
Lewica i prawica mają taką możliwość
oddziaływania politycznego na kształt Unii.
Pod warunkiem, że żadna ze stron nie zmistyfikuje Unii
jako „źródła zagrożeń”, które zupełnie nie z Brukseli się biorą.
Najder jesteś lepszy niż myślałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz