Szukaj na tym blogu

sobota, 21 lipca 2012

– Dług to należności jednej osoby, ale aktywa innej


…do roku 1970 tematy takie jak 
irracjonalne posunięcia inwestorów, 
bańki kredytowe, 
szkodliwe spekulacje finansowe, 
niemal zniknęły z dyskursu akademickiego. 
Wszystkie dyskusje ekonomiczne zdominowała 
‘hipoteza rynku efektywnego’, 
według której rozwój kapitałowy 
powinno się oddać w ręce czegoś, 
co Keynes nazywał »kasynem«."
Mówi Krugman

Moje wydatki to twoje dochody, 
twoje wydatki to moje dochody.
  – Jeśli obaj jednocześnie staramy się ciąć wydatki, 
to tniemy także dochody, 
więc to nieprawda, że więcej oszczędzimy. 
To coś, co ekonomiści nazywają "pułapką płynności". 
I właśnie z tym mamy teraz do czynienia.
Te same zasady dotyczą tak zwanego "paradoksu delewarowania". 
Dług sam w sobie to nie tragedia.
– Dług to należności jednej osoby, ale aktywa innej
– Dlatego nie musi oznaczać zubożenia. 
Problem z długiem zaczyna się dopiero wtedy, 
kiedy wielu ludzi decyduje się, 
albo zostaje zmuszonych do spłacenia go 
w tym samym czasie. 


Wysoki poziom długu sprawia, 
że jesteśmy bardziej wrażliwi na kryzysy finansowe, 
kiedy zaczyna się autodestrukcyjna spirala deflacji długu. 
Jeśli obie strony jednocześnie usiłują spłacić swoje długi, 
to ich dochody spadają.
Rrelacja długu do dochodów rośnie.
...to, co jest prawdą w stosunku do poszczególnych osób, 
nie musi być prawdą w wymiarze społeczeństwa jako całości. 
– Silną pokusą jest tworzenie analogii pomiędzy 
budżetem domowym a budżetem państwa, 
bo ludzie łatwo rozumieją, 
o co chodzi w takim porównaniu 
Lecz  nie 
w sytuacji kryzysu makroekonomicznego. 
Bo w czasach kryzysu 
suma wydawałoby się racjonalnych zachowań jednostek 
daje w sumie kompletnie katastrofalne efekty. 
Każdy człowiek stara się poprawić własną sytuację, 
a w efekcie wszystkim jest gorzej. 
Z taką właśnie sytuacją mamy teraz do czynienia.
... nasi rządzący nieustannie mówią nam, 
że musimy spłacać swoje długi, a rynki finansowe zniszczą nas, 
jeśli nie poradzimy sobie z deficytem. 
– Wiemy przecież, że w rozwiniętych gospodarkach, 
w których rządy zapożyczają się we własnej walucie
możliwe jest utrzymywanie nawet bardzo wysokiego długu 
bez wchodzenia w kryzys. 
Znamy to doskonale choćby właśnie z historii Wielkiej Brytanii, 
która dużą część XX w., między innymi lata 30., 
przeżyła z długiem publicznym znacznie wyższym niż obecnie.
W latach Wielkiego Kryzysu 
władze narzuciły bankom przepisy regulujące ich działalność. 
Chodziło o to, aby nigdy więcej nie doprowadzić 
do sytuacji zadłużenia tak dużego, 
aby uczyniło nas  podatnymi na kryzys. 
– Ale ponieważ przez długi czas nie było żadnego poważnego kryzysu, 
ludzie przestali się przejmować długiem.
– Zapomnieli o ryzyku. 
Potem bankierzy przyszli do polityków i powiedzieli: 
"Nie potrzebujemy już tych męczących ograniczeń". 
A politycy odpowiedzieli: "Macie rację, 
w końcu od dłuższego czasu nic złego się nie dzieje".
Ten proces zaczął się na poważnie w 1980 r., za prezydentury Ronalda Reagana. 
Ograniczenia jedno po drugim usuwano, 
aż zniknęły wszystkie zabezpieczenia i pozostał kompletnie "dziki" 
i niejasny system finansowy, 
obliczony na pożyczanie jak największej ilości pieniędzy. 


Politycy zgodzili się na deregulację, bo uwierzyli, 
że w ten sposób wszyscy staniemy się bogatsi. 
I nadal wielu ludzi na świecie wierzy, 
że po deregulacji nastąpiło przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Wystarczy ..
 przeanalizować statystyki, żeby rozumieć, że to nieprawda.


"Trudno zmusić człowieka, żeby coś zrozumiał, jeśli jego płaca uzależniona jest od braku zrozumienia".
Całość:
http://biznes.onet.pl/paul-krugman-mam-dosc-bycia-kasandra,18543,5153692,2,prasa-detal

Brak komentarzy: