-To nie poczucie geniuszu, którego nie ma, i on o tym wie, że go nie ma, to poczucie potęgi mocy: powoływania do rzeczywistości bytów nieistniejących i.. przewodzenie(!) tłumom zgromadzonym pod totemami, które serwuje spod małego palca. Wywala z partii najmocniej umocowanych i najbardziej złajdaczonych, a potem oni przychodzą do jego ręki.To daje kopa, poczucie wręcz boskiej potęgi. Geniusz musi liczyć się z rzeczywistością -on nie musi. -Mogę to sobie wyobrazić.
- Gdy powtarza: "To był zamach" i zostaje przyciśnięty faktami do ściany -nie upiera się lecz, formułką: "Jeśli tak jest; to wysoce prawdopodobne" przerzuca zwrotnice tematu i zaczyna bezpieczny niekwestionowany: niedołęstwo państwa. Przyznaję w swojej kategorii jest to bardziej sprytne niż pójście w zaparte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz