Szukaj na tym blogu

czwartek, 26 kwietnia 2012

Kapitalista o regulacjach


Europa bardziej martwi się o poziom inflacji
niż o wzrost gospodarczy. 
Obawiam się nadejścia głębokiej depresji
lub długiej fazy stagnacji,
jakiej doświadczyły kraje Ameryki Łacińskiej 
w wyniku kryzysu zadłużeniowego w latach osiemdziesiątych, 
czy Japonia po pęknięciu bańki spekulacyjnej 
na rynku nieruchomości.
Znajdujemy się w podobnej sytuacji, co w latach trzydziestych. 
Bundesbank argumentuje podobnie, 
jak ówcześni przedstawiciele szkoły neoklasycznej w ekonomii ...
 Keynes miał wówczas rację przekonując,
że światowy kryzys gospodarczy pokonają dopiero
rządowe programy ożywienia koniunktury.
Obecnie zwycięża stanowisko niemieckiego banku centralnego,
który jak ognia unika podejmowania jakiegokolwiek ryzyka.
Powiedział pan kiedyś, że nauczył się od swego ojca, że czasami bezpieczniej jest zaryzykować niż tkwić w bezczynności. W okupowanych przez nazistów Węgrzech ojciec zdołał uratować całą żydowską rodzinę przed transportem do obozu koncentracyjnego.
Ojciec przekazał mi jeszcze wiele innych mądrości życiowych. Jak choćby tę, że niektóre prawa ustanowione przez człowieka są niesprawiedliwe albo z gruntu błędne i trzeba je obejść albo złamać. To przeświadczenie wyniosłem z czasów holokaustu. Warto je przenieść na grunt współczesny. Kraje europejskie muszą porzucić błędną strategię ratowania euro i opracować lepszą. Biurokraci z Bundesbanku znajdują się na najlepszej drodze do zniszczenia euro.
Unii Europejskiej zagraża bańka finansowa,
jeżeli nie zmieni dotychczasowej polityki.
Mam ogromną nadzieję, że czarny scenariusz się nie spełni.
Multimilioner Mitt Romney, który chce stanąć do jesiennych wyborów prezydenckich, 
zapłacił w 2010 roku tylko 14 procent podatku. 
Czy uważa pan to za słuszne?
Oczywiście, że nie! Bogaci Amerykanie płacą zbyt niskie podatki, włącznie ze mną.
Obciążenia podatkowe w Stanach Zjednoczonych są dalekie od sprawiedliwości.
Proszę mi wierzyć, że reprezentuję opinię mniejszości  w mojej klasie podatkowej (śmiech).
JPrzed sześćdziesięciu lat wszedł pan do nowojorskiego funduszu inwestycyjnego Saul & Friedlander. 
Jak od tamtego czasu zmieniły się rynki finansowe?
Przeobrażenia są ogromne.
Po wielkim kryzysie i krachu giełdowym w 1929 roku
rynki były silnie regulowane przez państwo,
a system bankowy znajdował się w powijakach.
Nikt nie słyszał o derywatach.
Tymczasem dzisiaj instrumenty pochodne
generują ponad połowę obrotu giełdowego.
Stopniowo usunięto wszystkie ograniczenia systemowe
krępujące rynki finansowe.
Kto by pomyślał, że słynny spekulant giełdowy Soros oceni krytycznie liberalizację rynków finansowych.
Instytucje nadzoru zrezygnowały ze swych uprawnień kontrolnych, 
pokładając nadmierne zaufanie w narzędzia zarządzania ryzykiem  w sektorze finansowym.  
(...) U szczytu boomu gospodarczego, 
w przededniu wybuchu kryzysu finansowego 30 procent zysku 
wypracowanego przez firmy w USA i Wielkiej Brytanii
 przypadło na sektor finansowy. 
.... trudno uwierzyć, że ogromne dochody branży 
przełożyły się na wzrost dobrobytu społecznego.
Czy rządy poszczególnych państw wprowadziły wystarczające regulacje rynków finansowych od chwili wybuchu kryzysu?
..... Nie zdołano ustalić czytelnych mechanizmów kontrolnych.
Nie ma nawet zgodności co do wielkości sektora finansowego
w danym kraju tak, by jak najlepiej wypełniał swą podstawową rolę,
czyli służył gospodarce realnej.
Co pan proponuje?
Najważniejszą rzeczą jest wprowadzenie uregulowań
w skali globalnej.
Firmy z sektora finansowego chętnie uciekają do krajów,
gdzie istnieje jak najmniej mechanizmów regulacyjnych.
W rezultacie poszczególne państwa
rywalizują między sobą o przychylność sektora finansowego,
pociągając w dół całą branżę.
Deregulacje i wiara w niewidzialną rękę wolnego rynku
rozprzestrzenia się niczym wirus.
Poza tym patrzę krytycznie na
protekcjonistyczne powiązania między bankami,
a agendami rządowymi.
Banki ratuje się za wszelką cenę,
a w zamian rząd decyduje o obsadzeniu stanowisk
w zarządach spółek, jak ma to miejsce choćby we Francji.
                                                                   Źródło: Onet

Brak komentarzy: