Generalną zasadą nie jest zmiana sposobu działania instytucji, tylko całkowita wymiana elit. Co gorsze, wymiana ta odbywa się w chaotycznej formie, poprzez walki frakcji i obsadzanie stanowisk przypadkowymi osobami. Przypadek Bartłomieja Misiewicza jest tylko wierzchołkiem góry lodowej – od dwóch lat nie ma stabilnego zarządu i strategii rozwoju Giełdy Papierów Wartościowych, następują częste i niezrozumiałe zmiany we władzach dużych spółek finansowych (jak PZU), upolitycznienie mediów publicznych sięgnęło zenitu, a sądy zamiast reform doczekają się kontroli politycznej. A to tylko wybrane przykłady. Naprawdę bardzo trudno byłoby obronić tezę, że państwo przejęła ekipa reformatorów, a nie ludzi głodnych stanowisk i sławy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz