W następnej dekadzie Foxconn, producent iPhone'ów i innych gadżetów elektronicznych,
zamierza zastąpić robotami ponad 1,2 mln swoich pracowników z Chin.
A systemy rozpoznawania głosu wkrótce wyprą ludzi
z centrów obsługi telefonicznej w Bangalore czy Manili.
Czy na przykład będziemy w nadchodzących dekadach potrzebować aż tylu nauczycieli, skoro najlepsi z tej branży mogą stworzyć wyrafinowane kursy internetowe dla milionów uczniów?
Dziś, gdy szukamy światłych rozwiązań problemów,
jakie niesie ze sobą trzecia rewolucja przemysłowa,
jeden z wątków widać szczególnie wyraźnie:
zyski płynące z technologii muszą być kierowane do szerszej części społeczeństwa niż dotychczas.
To wymaga znaczącej poprawy poziomu edukacji.
Aby dobrobyt mógł się upowszechnić, pracownicy potrzebują umiejętności, by uczestniczyć w nowym wspaniałym świecie tworzonym przez gospodarkę cyfrową.
Ale nawet to może nie wystarczyć,
a wtedy trzeba będzie zapewnić stałe wsparcie dochodowe
dla tych, którym miejsca pracy odebrały maszyny i oprogramowanie.
Tu także powinniśmy wyciągnąć wnioski z przeszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz