Jeśli się zastanowimy nad tym, od czego wyszliśmy, czyli nad propozycją Arystotelesa, to musimy sobie uświadomić, że we wspólnocie politycznej uczestniczą zwolennicy różnych punktów widzenia.
Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi potrafią wydobywać moment przywództwa jako kwestię kluczową, o tyle w naszym kraju nastawiamy się przede wszystkim na krytykowanie przywódców, niezależnie od tego, kim są.
O ile inne społeczeństwa, pomimo zróżnicowania politycznego,
mają świadomość
własnej,
wspólnej podmiotowości politycznej, o tyle w naszym kraju świadomość ta jest wciąż niewielka.
Bogdan Szalachta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz