Marksiści, komuniści , socjaliści, lewica.
Każde ( a na pewno dwa pierwsze) z tych słów kojarzy się z językiem,
w którym mówi się o klasach społecznych,
polityce klasowej i walce klas.
I to jest jest mylące!
Bo tak naprawdę politykę prowadzoną w interesie klasowym
i interesie partykularnych, łatwych do zdefiniowania, zbiorowości,
prowadzą liberałowie i narodowi konserwatyści.
Lecz w ich retoryce takiego czegoś jak
-interesy zbiorowe
(które zawsze były i zawsze będą) nie znajdziesz.
Tam zamiast mówić po próżnicy, realizuje się interes klasowy
(po cichu, a skutecznie).
Zobaczmy
-liberałowie w dążeniu do władzy legitymizują swoje aspiracje do władzy zasadą równych szans
(dawać wędki , nie ryby).
A... jak ta zasada później wygląda w praktyce,
możemy się o tym przekonać rozglądając się w około (wędek brakuje).
-Narodowi konserwatyści lubią występować w imieniu narodu,
a więc w imieniu wszystkich, no.., prawie wszystkich
z wyjątkiem nielicznych -Żydów, Czarnych (kilku piłkarzy jakoś przełkną) i jakichś mniejszości seksualnych,
ale "My Polacy" to ta wielka zdrowa, katolicka część społeczeństwa,
o którą "My narodowi konserwatyści" dbamy.
To jest legitymizacja narodowych konserwatystów
w ich dążeniu do władzy wobec
i w imieniu w imieniu -"Wszystkich"
Z tego "Narodu" zostaje potem garstka swoich- uprzywilejowanych,
a reszta zostaje rzucona "Rynkowi",
w którym mają się troszczyć sami o siebie.
Tymczasem mniejszość uważająca się za elitę,
ta od "spieprzaj dziadu" już zatroszczyła się o siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz