Szukaj na tym blogu

piątek, 1 lutego 2019

 Na wszystkich wnętrze robiło duże wrażenie. Salon i wielką klimatyzowaną jadalnię wypełniały gdańskie meble z ciemnego orzecha, szklane gabloty z zabytkowymi monstrancjami. Hol, nazywany przez pracowników zbrojownią, obwieszony był szablami, mieczykami, sztyletami, ryngrafami. – Inni mają żony, a ja mam meble – tłumaczył ksiądz, gdy zarzucano mu zbytnie bogactwo. – Zbierałem je sztuka po sztuce i odnawiałem. Mam też bibliotekę białych kruków, kolekcję obrazów i to wszystko po mnie zostanie.
Prywatne mieszkanie proboszcza też nie było banalne. Sypialnia z olbrzymim łożem, różowe zasłony, jasne tapety, telefony, puzderka, w olbrzymiej łazience dwumetrowa wanna, sztuczne kwiaty, specjalne łóżko do masażu. Ksiądz lubił złoto. Często zmieniał pierścienie, a te, które mu się znudziły, oddawał na Jasną Górę. I lubił luksusowe, niemieckie samochody.

Brak komentarzy: