Szukaj na tym blogu

środa, 24 kwietnia 2013

Jeszcze raz Heiner Flassbeck –

"Niemieckiej kanclerz i jej ministrowi finansów 
można zarzucić, że 
nie korzystają z szerszego kręgu doradców; 
nie jest jednak ich winą, że 
bezradnie kręcą się w kółko w świecie, w którym 
większość tzw. badaczy gospodarki 
nie potrafi nic naprawdę poradzić


.... niemiecka kampania eksportowa.
 Rozpoczęła ją i napędzała czerwono-zielona koalicja, która 
nie mając żadnej koncepcji polityki gospodarczej, 
w swej bezradności skopiowała 
od stosownych ekspertów program neoklasyczny.

 ...zależności pomiędzy spadkiem popytu wewnętrznego 

i eksplozją nadwyżek eksportowych w unii walutowej 
większość tak naprawdę nie pojmuje do dziś. 

Jak mógłbym  zarzucać politykom, 

że rzucają prymitywne frazesy i 
nie tłumaczą ludziom, co się naprawdę dzieje? 

Jak można zarzucać dziennikarzom, 

że ślizgają się jedynie po powierzchni problemów, 
że nie docierają do sedna rzeczy 
– skoro 
kilka tysięcy badaczy na katedrach ekonomii 
fetują głośno cudowne skutki Agendy 2010, 

tylko dlatego, że potwierdza ona ich własne uprzedzenia?

Oszczędzanie
Międzynarodowy Fundusz Walutowy przez ponad trzydzieści lat o przepisywał krajom rozwijającym się, którym zdarzyło się popaść w kryzys. Ponieważ „długi” zdawały się zawsze za wysokie, a państwo za duże, cięcia stały się quasi-naturalnym elementem zarządzania kryzysowego. 
Nie przełożyło się to nigdy na globalny kryzys, 
ponieważ gospodarka światowa poszerzała się coraz bardziej, 
a poszczególne kraje deprecjonowały swoje waluty,
 co z reguły z nawiązką równoważyło restrykcyjny impuls 
hamowania państwowego popytu. 
sprawy mają się zupełnie inaczej, 
kiedy wszyscy naraz zastosują tę receptę, 
to już myślowy węzeł, 
którego rozplątania można oczekiwać od niewielu.

„dostosowania strukturalne” przez całe dekady sprzedawano 
jako rozwiązanie niemal każdego problemu gospodarczego. 

OECD, MFW, Bank Światowy i 90 procent tzw. nauki 


głoszą, że reformy dają efekt jedynie 

po podażowej stronie gospodarki. 
- rola banków wciąż pozostaje niezrozumiana. 
Banki nieraz postrzega się ryczałtem 
jako sprawców takich kryzysów i czasami słusznie
 – jak w przypadku wielkiego kryzysu krajów uprzemysłowionych z roku 2008. 
To jednak  nie stanowi powszechnie obowiązującego wyjaśnienia 
kryzysów finansowych. Większość kryzysów w przeszłości to kryzysy walutowe 
– także kryzys euro do takich należy 
– to znaczy kryzysy, w których doszło do 
niedowartościowania bądź przewartościowania walut 
lub całych obszarów gospodarczych, 
co wymagało zmian kursów walut bądź, 
jak w przypadku euro, zmiany różnic
 konkurencyjności poprzez dostosowanie płac.

Również w takich kryzysach występują różnorakie, wtórne problemy bankowe, zwłaszcza jeśli kryzys jest tak źle zarządzany jak kryzys euro, z góry błędnie nazwany „kryzysem zadłużenia” i zarządzany od niewłaściwej strony. 
Skłonność po lewej stronie politycznego spektrum, 
aby wszystkie kryzysy wrzucać do jednego worka 
i określać jako „kryzysy bankowe” jest jednak tak samo błędna i myląca, 
jak skłonność strony prawej, 
aby wszystko przekładać na problem zadłużenia publicznego. 

...z unią walutową, nawet jeśli stały za nią najlepsze intencje,

...poszliśmy o krok za daleko. 
Potrzebowalibyśmy 
instytucji i ludzi władzy 
zdolniejszych raczej analitycznie niż politycznie."

Jeśli czyimś celem jest wyłącznie przeciwnik polityczny 

i kolejny polityczny frazes, nie jest w stanie myśleć jasno.

-kot: tylko, że polityka zawsze nałoży się i przygniecie analitykę
Nie mammy do czynienia z głupcami tylko z interesami
i idącym za nimi lobbingiem

Brak komentarzy: