Szukaj na tym blogu

niedziela, 14 kwietnia 2013


Dwie merytoryczne korekty moje,
bo nie zareagowała Dorota.
Czy ekonomia jest sztuką? (kiedyś chyba też tak wyraził się Pan Piotr).
-Nie jest nauką, ale nie jest także sztuką,
bo sztuka nie jest równie głęboko
zanurzona między zwalczające się interesy (chyba,że ta najpopularniejsza, która nie za bardzo nią jest).
-Nie jest nauką, bo wprawdzie kumuluje wiedzę w swoim  zakresie, lecz
w praktyce niej nie korzysta
na sposób  taki  jak np. czyni to medycyna (lekarz stykając się z konkretnym medycznym problemem
wybiera zgodnie z zasadami sztuki taki sposób leczenia, który jego zdaniem jest najlepszy).
W stosowanej ekonomii rządzi ćwierćwieczami: albo Keynes ("wszyscy jesteśmy keynesistami")
albo  -nazwijmy to- thatcheryzm kolejne ćwierćwiecze.
Nie ma natomiast  czegoś takiego jak dobieranie odpowiednich narzędzi do określonych sytuacji.
Teraz jeśli nawet keynesizm jest stosowany to po cichu bo Keynes jest w tym ćwierćwieczu passe.
Ekonomiści dzielą się na zwalczające się obozy dążące do wpływu politycznego, a raczej odwrotnie polityka dobiera sobie ekonomistów (zachowujących sie jak lobbyści)dla uzasadnienia określonej polityki.
I..... widoczne są zachowania, które można jedynie porównać do tych, które
są charakterystyczne dla mód (w tym okresie nosi się to -nie nosi się tamtego).
A więc  w ekonomii jest tyle nauki ile nauki jest w historii.
A historia  raczej się nie powtarza.
Korekta druga.
Równowaga czy nierównowaga?
Jedno i drugie.
Gospodarka żeby się rozwijać musi naruszać równowagę.
O tym jakby nie  wiedziała lub nie chce wiedzieć  Angela Merkel.
Ale nie można się rozwijać, ba trwa, jeżeli nie pozostaje się w równowadze.
Przykłady nierównowagi w równowadze:
banki, które nie mają pokrycia monetarnego depozytów,
a równowagę czerpią z zaufania swoich klientów.
USA, które drukują ale nie mają ani inflacji, ani braku zaufania rynków.
Dlaczego? - na to składa się wiele czynników niemonetarnych, które pozwalają na zachowanie równowagi.

Brak komentarzy: