Szukaj na tym blogu

sobota, 8 grudnia 2012

Zdyskusji w "Krytyce" pod felietonem Cezarego Michalskiego

Jerzy Kotowski do
-Karol Majewski
Ciekawa wizja, potwierdzona analizą.
Wolność, w tym demokracje -zapewni
przestrzeń wspólna dla wszystkich
-przestrzeń  internetu.
Na ile, czy, zostanie ograniczona
przez korporacje, polityków, i wszelkie inne mainstreamy?
gdy mamy do czynienia z zamachem  na wyłączność
o nie spotykanej w dziejach skali!
Bój to będzie zapewne zaciekły i może nie ostatni, bo zawsze znajdą się pola, które
da się wyłączyć z pod powszechnego dostępu: np gdy zacznie brakować dla wszystkich wody itp.
-Maciek Cisowski
Jednak załapałeś to coś  w internecie. Gratulacje.
Internet, to rzeczywiście przeniesienie kłótni z imienin u cioci.
Ale...
Napisać/ naurągać -to jednak mniej łatwe
-ustnie jest bardziej -out of control .
Powszechne jest wybrzydzanie na  bluzgi internetowe.
Ale to  ewoluuje, zmienia się i uspakaja, zaczynają powstawać reguły,kultura itp.
Porównaj komentarze w Onecie teraz i z przed kilku lat
znacząca progresja treści  i formy.
Ale na konserwatywnym papierze obraz początków "hejtu"  internetowego
jeszcze długo będzie widoczny.
-Cezary Michalski
Piechociński  nie stał się ofiarą i nie bardzo mi na taką (w przyszłości)i wygląda.
Jakoś nie zauważyłem aby wypowiadający próbowali się zastanowić nad
istotnym powodem "hamletyzowania" Piechocińskiego.
Nawyk niedowierzania temu co politycy mówią!
-że to tylko konwencja.
Jeśli się  pojawia się ktoś, kto mówi to -co myśli, a nie to co powinien mówić
budzi niedowierzanie i spekulacje.


Karol Majewski 
Panie Cezary, ten polityczno-medialny mechanizm jest jak Kościół, z wierzchu wydaje się silny, ale tak naprawdę coraz mniej ludzi zwraca na niego uwagę. To raczej starsze pokolenie, tak z przyzwyczajenia włącza jeszcze tv, bo jak zabić czas po robocie? A tam mają ten teatrzyk zwany demokracją parlamentarną, który Pan opisuje. Ale nie znam praktycznie ani jednego człowieka z mojego pokolenia, który by oglądał codziennie wiadomości - każdy czerpie info z internetu, ewentualnie co jakiś czas kupi tygodnik, żeby sobie go przejrzeć w tramwaju czy w innym wiadomym miejscu. Wychowaliśmy się w nerwowej atmosferze politycznych kłótni u cioci na imieninach o sprawy bez związku z rzeczywistością, nikt na szczęście nie ma ochoty tego kontynuować. Dobrym pomysłem był start z Dziennikiem Opinii.

  • Maciej Cisowski ·  Top Commenter · Ubermeister Modalny at Zakład Lutnictwa Światów Równoległych w Świdnicy
    A media internetowe to nie media? Czy może mają immunitet przeciwko strategii medialnej opisywanej przez C.M.? Bo Ci zmęczeni kłótniami u cioci też czerpią wiadomości głównie przez Onet, Interię, Gazetę lub jak kto woli, portal Rzepy, wSieci itd. A później hejtują jedni na drugich w komentarzach tak samo jak ich ciocie i wujkowie przy stole imieninowym. Papierowe media mogą zdychać, chować się do swoich nisz etc., ale media sieciowe nie są od nich lepsze. Powiedziałbym wręcz, że bezpośredni feedback „klikalności” tylko zwiększa pęd do drapieżnych zachowań. Wciąż jesteśmy na imieninach u cioci. Tylko wódki i sernika nie ma.

    Karol Majewski
    Media internetowe mają dwie cechy, które zmienią rzeczywistość społeczną: 
    1. Rozproszenie, większy pluralizm, zdecentralizowanie, wielość kanałów. Ogranicza to możliwość manipulowania, tworzenia wspólnej wizji rzeczywistości, w której przeciwne strony konfliktu bawią się w teatr.
    2. Aktywność odbiorcy. O wiele bardziej jej sprzyjają, choćby przez system komentarzy, z którego obecnie korzystamy. Nie mówiąc już o forach, blogach czy portalach społecznościowych.

    Przy tym oczywiście ludzie nie zmieniają się gwałtownie, to jest proces. Nie twierdzę też, że dzięki internetowi zmienią się jako ludzie in plus. Natura ludzka pozostaje taka sama, da się to zaobserwować czytając teksty starożytnych. Tu ma Pan rację. Ale jej kontekst społeczny zmienia się nieustannie. W tym sensie ja mam rację.

    Jeśli demokracja parlamentarna i kapitalizm

     jest wytworem rewolucji społecznej jaką było przejęcie władzy przez mieszczan, to proszę sobie wyobrazić jakie zmiany może przynieść wzrastająca pozycja geeków/hackerów i tzw. klasy kreatywnej. Sam popyt na programistów w opozycji do trudności jakie stawiane są młodym prawników świadczy o upadku społecznym tych drugich. Może to potrwać, szlachta też nie tak od razu zeszła ze sceny i pogodziła się z utratą władzy, ale moim zdaniem nastąpi szybciej niż w jej wypadku. Mówiąc w skrócie: etos hackerski zastąpi etos mieszczański. Anarchia w miejsce liberalizmu. O ile korpokapitalizm nie dokona zamachu na wolność internetu, co też jest możliwe. Ale to będzie teraz pole bitwy, oś konfliktu. Nie jak wcześniej: własność prywatna czy komunizm, sklepikarze kontra gospodarczy planiści. Tylko wolność słowa w internecie, prawo do anonimowości oraz prawo do dzielenia się ideami umysłu vs prawa własności intelektualnej i nadzór, cenzura, restrykcje, a w końcu opłaty za każde kliknięcie na rzecz google, micromiękkiego czy innych.

Brak komentarzy: