Szukaj na tym blogu

wtorek, 11 sierpnia 2015

Łatwo nie jest

....w Chile było duże trzęsienie ziemi i musieliśmy zbudować całą infrastrukturę według nowych, bardziej restrykcyjnych przepisów (notabene dwa lata później było jeszcze większe trzęsienie ziemi w Chile i nasza kopalnia przetrwała). Po trzecie, trafiliśmy na maksimum cenowe stali. Po czwarte, w Chile znacznie wzrosły wynagrodzenia. W 2009 roku, gdy powstało studium wykonalności, były na poziomie 25 dolarów za roboczogodzinę, a skończyliśmy projekt z płacami powyżej 50 dolarów.
To kiedy wyjdziecie na swoje?
Niestety nieprędko. Założenie było takie, że już w tym samym roku, w którym uruchomimy projekt. Ale szacowaliśmy, że miedź będzie kosztowała powyżej 6 tysięcy dolarów za tonę, a molibden (którego chcemy wyprodukować 32 miliony funtów) 12 dolarów za funta. Niestety, cena miedzi spadła już do 5,5 tys. dolarów, a molibdenu nawet dwukrotnie.
Jaki jest wasz próg bólu?
5 tys. dolarów za tonę miedzi. Przy takiej cenie jesteśmy w stanie przeżyć 1,5 roku, może dwa lata. I tyle, szacuję, będzie trwała obecna miedziana bessa. W KGHM będzie problem, jeżeli cena miedzi spadnie do 4,5 tys. dolarów za tonę. Zabezpieczamy ceny miedzi i walut w takim zakresie, by utrzymać konieczną płynność finansową.
Co w takim razie ma KGHM z tego, że kupił Sierra Gordę?
Tańszą miedź. Wydobycie tony w Chile kosztuje 2,5 tys. dolarów, w Polsce 4,8 tys. dolarów.
płacimy najwyższy CIT w Polsce, w 2014 roku 1,14 mld złotych, prawie trzy razy więcej niż kolejna firma na liście płatników tego podatku. W setki milionów złotych idą też inne daniny, jak np. opłaty eksploatacyjne. Nasze wyniki obciąża ponadto wysoka dywidenda. Bywały lata, że zabierała 100, a nawet 105 procent zysku. Co ciekawe, do budżetu trafia z niej jedynie 32 procent (udział Skarbu Państwa), a resztę inkasują prywatni inwestorzy, w tym amerykańskie fundusze hedgingowe i emerytalne. Z pewnością innowacyjność fiskusa w strzyżeniu KGHM zasługuje na podziw. Tylko jaki to ma sens?

Brak komentarzy: