Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 sierpnia 2015

O problemie współczesnego niewolnictwa zaczęto publicznie głośno mówić

Laila Shukri*: przy okazji wznoszenia w Dubaju najwyższego budynku świata – Burdż Chalifa. Rozpoczęta w 2004 r. budowa przyciągnęła dziennikarzy z całego świata, którzy pisali o przełomie w architekturze i inżynierii, o bezprecedensowym wykorzystaniu współczesnej nauki, technologii i wzornictwa, wreszcie o symbolu nowoczesności i niewyobrażalnego bogactwa Bliskiego Wschodu. Niektórych zainteresował też los kilkunastu tysięcy robotników, którzy za minimalną stawkę, ryzykując życiem, wznosili ten cud architektury XXI wieku. Biedni pracownicy z Indii, Pakistanu i Bangladeszu, żeby zapewnić byt rodzinom w swoich krajach, godzili się na zabieranie paszportów i całkowite uzależnienie od pracodawcy - 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

Po pewnym czasie takiego życia pojawia się nuda, zaczyna się szukać nowych wrażeń. Ścigajmy się naszymi supersamochodami! Hodujmy dzikie zwierzęta! Wylicytujmy dziewicę! Urządźmy zawody seksualne! Alkohol, prostytutki, narkotyki… To ciągle za mało! Zorganizujmy zawody dziewcząt na noże, aż do śmierci jednej z nich! A że ktoś przy tym cierpi? Trudno… Taki jest świat!

Zachowało się odrażające nagranie, które pokazuje, jak szejk sypie piasek do ust dręczonego mężczyzny, przypala jego genitalia papierosem, bije go deską nabitą gwoździami i dosłownie sypie sól na jego rany. Wtedy jeszcze głośniej zaczęto mówić o obłudzie i hipokryzji tamtejszego świata. Choć oficjalnie nigdy nie podano liczb, szacuje się, że przy budowie Burdż Chalifa – z powodu przegrzania, przepracowania i samobójstw – straciło życie co najmniej kilkuset robotników.

Brak komentarzy: